Rozumiem, że można a nawet trzeba usuwać z trybun wywieszane tam przez kibiców transparenty o niecenzuralnej, przesyconej wulgaryzmami treści. Dlaczego jednak w taki sam sposób potraktowana została dawna flaga Białorusi, którą przynieśli w Bydgoszczy na mecz swych koszykarek z Litwinkami - odbywający się w ramach mistrzostw Europy - białoruscy kibice, nie kryjący sympatii dla opozycji przeciw reżimowi Aleksandra Łukaszenki?
28.06.2011 12:07 GOSC.PL
Na sporych rozmiarów biało-czerwono-białej fladze nie było żadnych obraźliwych haseł, nie wznosili ich także zasiadający z nią na trybunach kibice. Czemu więc przedstawicielka międzynarodowej federacji koszykarskiej, Niemka Vanessa Reuter, osobiście ją zdjęła, a kiedy Białorusini wywiesili mniejsze flagi w tych samych kolorach (jedną z tradycyjnym godłem Pogoni), nakazała ochroniarzom usunąć je? I dlaczego ci ostatni posłusznie wykonali jej polecenie, w dodatku siłą wyprowadzając także kibiców, nie skonsultowawszy się wcześniej z polskimi władzami?
Owszem, tradycyjna biało-czerwono-biała flaga jest obecnie symbolem białoruskiej opozycji, ale co to obchodzi delegata FIBA? Pani Reuter wypowiedziała przy okazji kuriozalną opinię, że Białorusinkom można kibicować wyłącznie pod oficjalną czerwono-zieloną flagą państwową, która dla opozycji jest symbolem represji i ucisku.
Nie dziwię się rozżaleniu Wiktorii Chakimawy z Inicjatywy Wolna Białoruś, która powiedziała dziennikowi „Metro”: „Nikt się nie spodziewał, ze w wolnej Polsce, która nie uznaje reżimu Łukaszenki, będą zdejmować z trybun nasze flagi.”
Postawą przedstawicielki FIBA był oburzony wiceprezydent Bydgoszczy, były tyczkarz Sebastian Chmara (mecze ME w tym mieście współorganizuje i współfinansuje ratusz), który w rozmowie z „Metrem” przeprosił białoruskich kibiców za ten skandaliczny incydent i obiecał, że osobiście dopilnuje, aby w przyszłości nigdy w mieście nad Brdą nie dochodziło już do takich sytuacji.
Zapytany przez „Gazetę Wyborczą” o ocenę postępowania pani Reuter rzecznik FIBA Europe Sakis Kontos powiedział: „Imprezy sportowe nie są miejscem dla politycznych przesłań. Tak samo jest na igrzyskach olimpijskich i mistrzostwach świata w każdej dyscyplinie sportu.”
Sprawy nie chciał natomiast skomentować odpowiedzialny za ME z ramienia Polskiego Związku Koszykówki Zbigniew Szpilewski.
Gorliwym wyznawcom apolityczności sportu pragnę przypomnieć, że na mistrzostwach świata w piłce nożnej, rozgrywanych w 1982 roku (a więc w czasie stanu wojennego) w Hiszpanii, kibice polskiej reprezentacji narodowej wywiesili na trybunach podczas jednego z jej meczów ogromny transparent z napisem „Solidarność” i nikt z organizatorów nie kazał im go zdjąć. Zabawna była tylko reakcja Telewizji Polskiej, która ilekroć trafiał on przed kamerę, przerywała bieżącą transmisję, wklejając neutralne obrazki z innej części widowni.
A sięgając dalej w historię, przywołam pierwsze skautowe jamboree w Birmingham w 1913 roku, na którym zjawiła się grupa zaproszonych przez brytyjskich organizatorów polskich harcerzy pod przewodnictwem Andrzeja Małkowskiego i rozbiła obóz pod biało-czerwoną flagą nie istniejącej wówczas Rzeczypospolitej. Państwa zaborcze złożyły w Londynie protest, który został przez Anglików potraktowany z równą powagą, jak nota dyplomatyczna ministra Radosława Sikorskiego w sprawie brukselskich słów ojca Tadeusza Rydzyka przez Stolicę Apostolską.
Polskim organizatorom ME w koszykówce kobiet zalecam sięgnięcie do tych i innych historycznych wzorów i wzięcie dobrego przykładu z postawy wiceprezydenta Bydgoszczy - człowieka z dużym sportowym doświadczeniem.
Jerzy Bukowski