Zarówno oświadczenie dyrektora TVP Sport oraz apel dziennikarzy i olimpijczyków w obronie Przemysława Babiarza pokazują, że presja polityczna nie tylko nie odeszła z TVP ze starym kierownictwem, ale wkroczyła na niezmącone dotąd wody transmisji sportowych.
30.07.2024 17:30 GOSC.PL
W poniedziałek, dwie doby po głośnym zawieszeniu Przemysława Babiarza za wypowiedzenie w czasie inauguracji paryskich igrzysk jednego, zgodnego z rzeczywistością zdania na temat zbieżności tekstu piosenki „Imagine” z podstawowymi założeniami komunizmu, głos zabrał wreszcie dyrektor TVP Sport Jakub Kwiatkowski. Były rzecznik piłkarskiej reprezentacji Polski w swoim oświadczeniu opublikowanym na platformie „X”, przyznał de facto, że już od samego początku Babiarz był przeznaczony „do odstrzału”:
Jest mi ogromnie przykro, ponieważ to ja byłem osobą, która kilka miesięcy temu przekonywała kierownictwo TVP, że warto dalej korzystać z ogromnego doświadczenia i wiedzy Przemka” – napisał Kwiatkowski, po czym dodał, że Babiarz dostał warunek nie poruszania kwestii politycznych i tych ustaleń nie dotrzymał.
Tłumacząc z języka dyplomacji na ludzki, oznacza to tyle, że kierownictwo TVP z nadania ministra Sienkiewicza od samego początku chciało komentatora ze stacji usunąć, nie biorąc pod uwagę kryteriów merytorycznych, takich jak jego wiedza, doświadczenie, warsztat i popularność wśród widzów, ale poglądy, najwyraźniej mało zbieżne z oczekiwaniami nowych władz telewizji.
Kwiatkowski zwraca uwagę, że Babiarz miał zakaz mieszania polityki ze sportem, złamał ten zakaz w czasie transmisji z otwarcia igrzysk, ale zawieszenie nie jest karą za poglądy, a za publiczne ich wygłaszanie, co „jest pretekstem do politycznych sporów”. Niestety, dyrektor TVP Sport zapomniał dodać, za jakie to publiczne wyrażanie poglądów i w jakim kontekście na Babiarza spadła kara. A było to w czasie komentowania ceremonii otwarcia igrzysk, czyli wydarzenia artystycznego, gdy komentator jednym zdaniem przypomniał, że treść wykonywanej piosenki Johna Lennona jest zbieżna z głównymi postulatami komunizmu. Co więcej, nie jest prawdą, że wyraził tym zdaniem odosobniony, osobisty pogląd, bo sam Lennon nazwał w jednym z wywiadów tekst „Imagine” manifestem komunistycznym.
Nie bardzo też wiadomo w jaki sposób popularny dziennikarz miałby komentować silnie nacechowane ideologicznie widowisko artystyczne, nie wykraczając poza informacje czysto sportowe. Może opowiadając widzom o ocenach Lennona z lekcji wychowania fizycznego?
Swoją drogą ciekawe, czy gdyby zamiast o (prawdziwej) zbieżności wizji świata „Imagine” z komunizmem Babiarz wspomniał o prześladowaniach osób LGBT w niektórych, uczestniczących w igrzyskach państwach (co również jest realnym problemem), również zostałby zawieszony. Intuicja podpowiada, że nie. Szczególnie, że nikt z kierownictwa telewizji nie odniósł się do jak najbardziej ideologicznych wątków, które silnie były obecne w scenariuszu ceremonii otwarcia imprezy.
A więc Lennon zawinił, a Babiarza zawieszono. Ten absurd zauważyła ogromna część zespołu dziennikarzy TVP Sport oraz polskich olimpijczyków. We wtorek opublikowali poruszający apel w obronie dziennikarza z prośbą o przywrócenie go do komentowania. Pod oświadczeniem podpisało się kilkadziesiąt osób, w tym takie gwiazdy sportu jak Natalia Kaczmarek, Justyna Święty-Ersetic, Anita Włodarczyk, Adrianna Sułek-Schubert czy Piotr Lisek czy dziennikarze: komentujący wydarzenia z igrzysk olimpijskich Jacek Laskowski, Piotr Sobczyński czy Szymon Borczuch, który w miejsce Babiarza komentuje pływanie. Są też prowadzący olimpijskie studio Jacek Kurowski, który udostępnił apel, Maja Strzelczyk czy Kacper Tomczyk.
W apelu czytamy:
"Igrzyska olimpijskie to czas pokoju. To czas jedności w duchu Fair Play. To czas jedności poprzez sport, który jest piękne, bo łączy, a nie dzieli. Poglądy ma każdy. Przemysław Babiarz swoje też ma. Nie z każdym trzeba się zgadzać. Jednak pogląd dobrze mieć. Dobrze mieć też szacunek do tego, że ktoś myśli inaczej. To było zresztą główne motto ceremonii otwarcia XXXIII Olimpiady w Paryżu. »Zjednoczmy się ponad podziałami, uszanujmy, że jesteśmy różni«".
Cóż, dyrektor Kwiatkowski znalazł się między młotem a kowadłem. Trudno z jego oświadczenia nie odczytać, że samemu mu trudno pogodzić się z decyzją zwierzchników, równocześnie nie zebrał w sobie wystarczająco dużo odwagi, by zaprotestować przeciw absurdalnej decyzji, którą w tej sytuacji musi firmować swoim nazwiskiem. Więcej odwagi mieli koledzy z pracy Przemysława Babiarza.
Zarówno oświadczenie Jakuba Kwiatkowskiego, jak i apel dziennikarzy TVP Sport rzucają jednak nowe światło na kulisy ukarania popularnego komentatora: otóż fala „czystej wody” zapowiadanej w dniu przejęcia telewizji przez Marka Czyża dotarła do nietkniętych dotąd wód transmisji sportowych. Tego nie udało się zrobić nawet Jackowi Kurskiemu.
Wojciech Teister Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.