Zawieszenie Przemysława Babiarza: polityczna cenzura czy zwykła głupota zarządu TVP?

Być może ktoś poczuł się osobiście dotknięty, gdy usłyszał, że wyobrażenie świata bez rozumienia dobra i zła, bez Boga i bez narodów, jest koncepcją komunistyczną. I dotkliwie dotknąć takiego ktosia mogła świadomość tego, że on sam, ów ktoś właśnie, usilnie stara się tę wizję realizować.

Wydawać by się mogło, że od chwili zapalenia olimpijskiego znicza w Paryżu nasze emocje rozpalać będzie sportowa walka, a ekscytację rywalizacją na arenach igrzysk umiejętnie podsycać będzie narracja najlepszych dziennikarzy relacjonujących zawody. Otóż pierwszego dnia igrzysk emocje rozpala do czerwoności coś zupełnie innego: zawieszenie przez władze TVP jednego z najlepszych sportowych komentatorów - Przemysława Babiarza - i w konsekwencji odstawienie go od mikrofonu podczas najważniejszej sportowej imprezy czterolecia.

Decyzja zapadła po komentowanej przez Babiarza ceremonii otwarcia. Ktoś z zewnątrz mógłby pomyśleć - pewnie dziennikarz pojawił się w studiu pijany, albo rzucał wulgaryzmami na antenie. Otóż nic z tych rzeczy. Włodarzom publicznej telewizji nie spodobała się jedna z ciekawostek, jakie komentator wypowiedział w czasie trwającej blisko 6 godzin transmisji. W czasie, gdy nad Sekwaną rozległy się dźwięki kultowej piosenki "Imagine", Babiarz nawiązał do jej tekstu:

"Świat bez nieba, narodów, religii i to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety" - powiedział dziennikarz

Nie wyraził tymi słowami żadnej nowej opinii, bo sam autor utworu, John Lennon publicznie powiedział o "Imagine", że "to właściwie manifest komunistyczny" "tylko pokryty lukrem". Rzecz jasna władze TVP nie musiały znać tej wypowiedzi piosenkarza. Gdyby jednak ktoś na Woronicza ogarniał wiedzę z historii na poziomie 7/8 klasy szkoły podstawowej, wiedziałby, że postulaty odrzucenia religii, tożsamości narodowej czy własności prywatnej, są żywcem wyciągnięte z Karola Marksa i jego ideowych następców. Na szczyty TVP ta tajemna wiedza niestety jak dotąd nie dotarła, co sugeruje, że decydenci powinni obejrzeć przynajmniej część spośród tych programów TVP Historia, które w pośpiechu zdążyli usunąć od grudnia 2023 z oferty stacji.

Zarzucanie kierownictwu publicznej telewizji elementarnych dziur w procesie edukacyjnym jest oczywiście tylko hipotezą, ponieważ decyzję o ukarania Babiarza można wyjaśnić jeszcze na inny sposób. Otóż, być może, ktoś poczuł się osobiście dotknięty, gdy usłyszał, że wyobrażenie świata bez rozumienia dobra i zła, bez Boga i bez narodów, jest koncepcją komunistyczną. I dotkliwie dotknąć takiego ktosia mogła świadomość tego, że on sam, ów ktoś właśnie, usilnie stara się taką wizję realizować. No bo jak to tak: toż to świat idealny, niemal rajski (wróć, raju też u Lennona nie ma). A tu Babiarz, w prime time, przed milionami widzów mówi, że to komunizm. No, komunizm to na pewno nie, komunizm przecież źle się kojarzy, został dawno skompromitowany (choć w wielu miejscach na świecie nadal przecież funkcjonuje). I takiego ktosia słowa Babiarza musiały zaboleć, jak bokserski cios wyprowadzony prosto w wątrobę. I z tej wątroby, po takim ciosie, wylało się niemało żółci, co widać było w fali hejtu, jaka jeszcze w piątkowy wieczór wylała się na dziennikarza w komentarzach na portalach społecznościowych.

Cóż z tego, że uwaga Babiarza była prawdziwa, zgodna z interpretacyjnym zamiarem autora piosenki, a w dodatku program z „Imagine” (oraz „Manifestu Komunistycznego”) został boleśnie zweryfikowany przez rzeczywistość tam, gdzie komunizm wprowadzono? Marzenie o świecie, w którym wszyscy są równi i żyją w pokoju, jest przecież naturalnym marzeniem zdrowego człowieka. Nikt zresztą autorowi „Imagine” nie zarzuca komunistycznych zbrodni, a błedną ocenę mechanizmu przyczynowo-skutkowego. A, że zarówno Marks, jak i Lennon błędnie zdefiniowali przyczyny naszyc problemów z pokojem na świecie, pokazała historia.

Co z tego zatem wynika, że dziennikarz redakcji TVP Sport miał rację? Ano nic. Tym gorzej dla Babiarza. Z komunikatu TVP wynika, że został zawieszony, bo złamał standardy stacji, co w sumie jest dość zabawne, skoro powiedzenie zgodnego z prawdą zdania je narusza. Nie będzie przecież żaden komentator psuł nikomu dobrego samopoczucia. W dodatku w takim momencie, gdy przy dźwiękach patetycznej muzyki i efektów specjalnych gospodarze wraz z MKOlem stają na rzęsach, by udowodnić światu, że teraz ta utopia jest już o krok od urzeczywistnienia, jeszcze tylko troszkę trzeba dokręcić śrubkę.

Czekają nas zatem igrzyska bez niepodrabialnego, ekscytującego komentarza Przemysława Babiarza. Będzie to trzeba jakoś przetrwać. Być może śledząc zmagania Biało-Czerwonych na innych antenach niż TVP. Warto jednak przy tym zauważyć, że niewinna ciekawostka przytoczona przez zawieszonego dziennikarza, okazała się niezwykle skutecznym papierkiem lakmusowym, który jak żadne z dotychczasowych wydarzeń udowodniło, że obecna Telewizja Polska, pomimo wielkich zapowiedzi, nadal nie jest żadną telewizją publiczną, a zwykłą propagandówką, która pod względem ideologicznego zaangażowania niczym (poza preferowaną ideologią) nie różni się od TVP z czasów Jacka Kurskiego. A może nawet ją przebiła, bo dotąd jednak transmisje sportowe były wolne od przerzutów tego raka, który od lat trawi media publiczne nad Wisłą. Raka, który jest nieczuły na wszelkie terapie w postaci zmiany władzy. I być może rzeczywiście jedynym wyjściem jest likwidacja TVP w obecnej postaci. Z tym, że likwidacja prawdziwa, a nie udawana, jak ta obecna. Dopiero wtedy pojawi się cień szansy na to, że media publiczne będą przestrzenią prawdziwej wolności słowa, a nie jedynie deklarowanej, jak dotąd.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wojciech Teister Wojciech Teister Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.