Pomysł realizowany jest w parafii MB z Góry Karmel w trudnej dzielnicy umbryjskiego miasta Terni we Włoszech. Ma zapobiegać wykluczeniu „innych” i sprzyjać dialogowi.
Dzielnica jest trudna, bo mieszka tu wielu imigrantów, jest tutaj wiele mieszkań komunalnych, kwitną handel narkotykami i przemoc, postępuje degradacja społeczna i materialna. „Wyzwanie jest ambitne: nie tylko niesienie przesłania Ewangelii, ale także – a w tym przypadku przede wszystkim – budowa więzi, zaszczepianie nasion dobroci tam, gdzie gniew i złość są często najłatwiejszym ujściem emocji” – pisze Emanuele Lombardini w „Avvenire”, największym włoskim dzienniku katolickim.
To właśnie na południowych obrzeżach miasta narodził się projekt Caritas diecezji Terni-Narni-Amelia, w który zaangażowała się parafia MB z Góry Karmel. Właśnie zakończyły się tu 5-tygodniowe „manewry” GRuppo ESTivo (Grupy Letniej), prowadzone przez pedagogów i animatorów spółdzielni społecznej non-profit Pepita z siedzibą Mediolanie, która ma bazę operacyjną w Umbrii.
„Oratorium parafii ma dwie charakterystyczne cechy: korzystają z niego prawie wyłącznie obywatele włoscy urodzeni w Terni, ale z rodziców obcokrajowców, a zatem należący do różnych grup etnicznych i wyznań, oraz zróżnicowany zespół wychowawców” – opisuje E. Lombardini.
„My, wychowawcy, wszyscy jesteśmy katolikami, ale pomagają nam młodzi wolontariusze różnych wyznań” – tłumaczy Gaia Corrieri, kierowniczka oratorium. „Wspólnie budujemy naszą ludzką drogę, która może przemawiać do różnych wrażliwości każdego z nas”.
Projekt dotyczy całej dzielnicy, ale to wieloetniczne oratorium jest punktem wyjścia do integracji. Podczas GRuppo ESTivo katolicy stanowili wyraźną mniejszość wśród 40 dzieci w wieku od 6 do 10 lat. Animatorzy skupili się na powszechnie podzielanych wartościach, choć typowych przede wszystkim dla chrześcijaństwa: świętym darze życia, szacunku i oryginalności każdego człowieka. Nie proponowali Mszy, ale często modlili się wspólnie, na przykład odmawiając „Ojcze nasz”, a w modlitwę włączali się także ci, którzy nie są katolikami. „My także w ciągu roku włączaliśmy się w wydarzenia społeczności indyjskiej” – dodaje G. Corrieri. „Nie wyrzekamy się objawienia Bożego, bo ono jest skierowane do każdego, ale nie jest też »wyłącznością naszego doświadczenia«”.
Kierowniczka oratorium podkreśla, że rodziny dzieci wspierają projekt. Wszyscy wiedzą, że maluchy trafiają do środowiska katolickiego i przyjmują tę propozycję właśnie w oparciu o wspólne wartości. A trzeba było zacząć od najbardziej zapalnych problemów dzielnicy, czyli „chaotycznego współistnienia różnych grup etnicznych, całkowitego braku dialogu, który – zarówno dla dorosłych, jak i dzieci – często prowadzi do walk i przemocy”.
„Mamy tu silne podłoże złego wychowania, znęcania się i przemocy w całej dzielnicy, dlatego pracujemy właśnie nad tymi aspektami, nad użyciem słów” – wyjaśnia G. Corrieri. „To złożone wyzwanie, bo konteksty rodzinny i kulturowy nie pomagają, a obelgi są na porządku dziennym. Ostatecznie jednak żyjemy w pokoleniu, w którym obraza jest niemal komplementem. Pracujemy więc nad wyeliminowaniem tego wszystkiego” – dodaje.
Projekt, choć prowadzony dopiero drugi rok, już przynosi wyśmienite rezultaty. Ponaddwukrotnie wzrosła liczba jego uczestników, a rodziny włoskie i obcokrajowców naprawdę cenią to miejsce. No i – jak podkreśla kierownik Corrieri – najważniejszy cel został osiągnięty: wszyscy, także niekatolicy, znajdą tu uśmiech i pomocną dłoń, miejsce wsparcia dla rodzin, które w tej okolicy cierpią z powodu ogromnej izolacji, także w porównaniu z resztą miasta.
baja /Avvenire