Premier: Za kurs franka nie odpowiadamy

Premier Donald Tusk sprzeciwił się w piątek pomysłom zamrożenia kursu franka szwajcarskiego. Rząd nie ma wpływu na kurs franka - podkreślił.

W ten sposób premier odniósł się do pytań dziennikarzy dotyczących tego, jak pomóc osobom, które wzięły kredyt w tej walucie. W piątek - według tabeli kursów średnich NBP - za franka płacono 3,3375 zł.

"Nie przeceniajmy możliwości polskiego rządu. My na franka wpływu nie mamy" - powiedział premier na konferencji prasowej w Brukseli. Podkreślił też, że gdyby rząd miał możliwości zmiany obecnego kursu, to by z nich skorzystał.

Szef rządu krytycznie odniósł się do pomysłów zamrożenia kursu franka szwajcarskiego. "Ja bym tam za bardzo nie gmerał. Jeżeli władza polityczna zaczyna się bawić w regulacje kursu, zamrażanie kursu, dopłacanie bankom, to wtedy zaczyna się kłopot" - ocenił Tusk.

"Nie wykluczam, że wszyscy jesteśmy pod presją np. banków (...) bo to jest przede wszystkim złoty biznes dla banków, gdybyśmy teraz powiedzieli +ludzie będą wam płacić dużo mniejsze raty niż to wynika z kursu, ale my jako państwo z pieniędzy podatnika będziemy wam to wypłacać+. W dodatku na koniec ma tak być, że ci ludzie i tak mają to później spłacić (...) Kto wygrywa w tej propozycji? Tylko banki" - tłumaczył.

"Podatnik przegrywa, na dłuższą metę nic nie zyskuje kredytobiorca, natomiast w tej sytuacji bezpieczne są banki, które takiego kredytu udzielały" - stwierdził premier. Dodał, że złotówka ma obecnie stabilną pozycję. "Kursy dolara czy euro wobec złotówki wahają się, ale utrzymują się w stanie średnim i absolutnie bezpiecznym" - mówił szef rządu.

Pomysł, by do 2015 r. Polacy mogli spłacać raty kredytów zaciągniętych we frankach szwajcarskich po stałym kursie 2,75 zł za franka zgłosił kilka dni temu klub PJN. "Przystąpienie do programu byłoby dobrowolne; różnicę, wynikającą z przystąpienia do programu, pokrywałby rząd" - wyjaśniał wówczas poseł PJN Paweł Poncyljusz.

Swoje pomysły na to jak ulżyć zadłużonym we frankach mają też inne kluby.

PO proponuje np. by klient mógł bez dodatkowych opłat spłacać raty kredytu walutowego przyniesionymi do banku frankami lub euro (obecnie potrzebne jest podpisanie z bankiem aneksu do umowy kredytowej, za co banki pobierają opłaty). Według PO z czasem bankom nie będzie się opłacało przyjmować gotówki od kredytobiorców, ponieważ utrzymanie walutowych kas jest drogie, a w konsekwencji będzie mniej korzystne niż spłaszczenie spreadów (spread to różnica między kupnem a sprzedażą waluty na spłatę raty kredytu). Platforma chce, by Sejm zajął się tym projektem w przyszłym tygodniu.

Natomiast PSL kilka dni zapowiedziało poprawkę do prawa bankowego, wprowadzającą spłatę kredytu zaciągniętego w walucie obcej po średnim kursie NBP lub danego banku. Wicepremier Waldemar Pawlak mówił w Poznaniu, że PSL bardzo zależy na tym, by to rozwiązanie zostało wprowadzone.

Także SLD przygotowuje projekt w sprawie spreadów; chce m.in. wpisywania do umów kredytowych maksymalnej wysokości spreadów. (PAP)

nno/ son/ ura/

« 1 »