„Szluga zapalisz, wypijesz piwo ze znajomymi, poimprezujesz, to jest spoko, ale na krótką chwilę. Niestety, dziś młodzi żyją chwilą, dla nich się liczy, by zaraz mieć ulgę” – słyszę na Festiwalu Życia w Kokotku.
Bartek, uczestnik festiwalu, prosi, by nie oceniać tak zachowujących się młodych, ale wyjść do nich, porozmawiać i spróbować zrozumieć, skąd biorą się takie zachowania. – Spróbujcie, wy – dorośli, rozmawiać z nami naszym językiem, może wypić z nami piwo, jak z normalnymi ludźmi, wtedy my się otworzymy i spróbujemy opowiedzieć wam o naszych przeżyciach – proponuje. Twierdzi, że jeśli dorośli będą jedynie pouczać, mówić o błędach, które młodzi popełniają, to oni pójdą imprezować z rówieśnikami, którzy akceptują ich bezwarunkowo. Ale jeśli ktoś z nimi wejdzie w to samo błoto, tego mogą nie tylko wpuścić do swojego świata, ale także pokochać. Biskup pomocniczy diecezji gdańskiej Piotr Przyborek podczas Biegu Festiwalowicza, który jest już tradycją tego wydarzenia, wskoczył do stawu Posmyk, przeszedł przez chaszcze leśne i przeczołgał się przez błoto, ubrudził się, ale z miejsca zdobył sympatię uczestników. Również tym, że podczas kazania potrafił wykorzystać współczesne media, nowatorską formułę głoszenia homilii, a także dosłownie wyszedł do młodych. Czy warto było dla tych młodych biec? – Warto było dla nich przyjechać, ale również dla siebie, i pobiec, bo rzeczywiście to jest niesamowite doświadczenie bliskości człowieka, wsparcia i wspólnoty. Oni też na to czekają – przekonuje. Bo dziś młodzi obrywają bezlitośnie od świata, dlatego gubią się w nim, dają się zwieść i cierpią w samotności, która jest dziś ich największym przekleństwem. Kolejne młode, dziś szczęśliwe, osoby mówią o doświadczeniu opuszczenia, depresji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.