Kilkadziesiąt osób przyszło w czwartek przed budynek sądu w Grodnie, gdzie powinien odbywać się proces Andrzeja Poczobuta, dziennikarza "Gazety Wyborczej" i działacza polskiej mniejszości, oskarżonego o zniesławienie prezydenta Alaksandra Łukaszenki.
Przed sąd przyszli działacze nieuznawanego przez władze Związku Polaków na Białorusi (ZPB), rodzina Poczobuta, dziennikarze. Rozprawa, trzecia z kolei, miała rozpocząć się o godz. 10 (godz. 9 czasu polskiego). Nikogo nie wpuszczono jednak do środka. Ani milicjanci przed budynkiem, ani kancelaria sądowa nie potwierdzają, czy rozprawa się zaczęła.
Działacze ZPB trzymają w rękach egzemplarz gazety "Głos znad Niemna na uchodźstwie" z tytułem na pierwszej stronie: "Andrzej Poczobut z więzienia: +Nie złamią mnie+".
Do sądu nie wpuszczono też konsula generalnego RP w Grodnie Andrzeja Chodkiewicza. "Milicjant wytłumaczył mi, że proces jest zamknięty i obserwatorzy nie będą wpuszczani na salę. Przed rozpoczęciem procesu konsulat wystosował pismo z prośbą o możliwość obserwowania procesu polskiego dziennikarza i członka Związku Polaków. (...) Niestety, nie dostaliśmy ani odpowiedzi pisemnej odmawiającej nam udziału, ani nawet informującej o tym, że jest to proces zamknięty" - wskazał konsul.
Szefowa ZPB Andżelika Orechwo powiedziała PAP: "Proces odbywa się przy drzwiach zamkniętych, nic nie wiemy o tym, co i jak się dzieje. Wiadomo tylko, że wygląda to raczej jak szopka. Na pewno oskarżenia są bezpodstawne i sąd nie chce, by ludzie i dziennikarze widzieli, co odbywa się na sali sądowej".
"Nie spodziewamy się, by to dobrze skończyło się dla Andrzeja" - dodała.
Również ojciec Poczobuta, Stanisław, oczekuje surowego wyroku. Powiedział mediom, że spodziewa się kary "maksymalnej, może trochę obniżonej". "Państwa-spadkobiercy Związku Radzieckiego karzą zawsze i karzą tak, by inni bali się i nic nie robili. Tutaj o wszystkim decyduje ten, który jest na górze" - powiedział Stanisław Poczobut.
Około godz. 11 czasu lokalnego (10 czasu polskiego) na wezwanie jednej z kobiet przed sądem Polacy rozpoczęli odmawianie modlitwy "Ojcze Nasz", potem zaśpiewali pieśni religijne. Trzecia rozprawa przeciw Poczobutowi odbywa się w katolickie święto Bożego Ciała.
Całe zgromadzenie przed sądem filmują milicjanci w cywilu.
Nie wiadomo, czy wyrok w sprawie Poczobuta zapadnie już w czwartek; jego żona Aksana wyraziła przekonanie, że nie stanie się to tego dnia.
Poczobut jest oskarżony z dwóch artykułów: o znieważenie i zniesławienie głowy państwa. Grozi mu maksymalna kara do czterech lat więzienia. Sprawa dotyczy ośmiu artykułów dziennikarza w "Gazecie Wyborczej", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na prywatnym blogu.
Na pierwszą rozprawę 14 czerwca również nie wpuszczono konsula RP oraz żony dziennikarza. Nie wezwano też świadków obrony, wśród których był opozycyjny kandydat w wyborach prezydenckich z 2006 r. Alaksandr Milinkiewicz. Sąd odrzucił także wszystkie wnioski obrony.
W obronie dziennikarza wypowiadali się przedstawiciele Unii Europejskiej, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), polskie władze jak i politycy opozycji. Organizacja obrony praw człowieka Amnesty International uznała Poczobuta za więźnia sumienia.
Z Grodna Anna Wróbel (PAP)
awl/ mw/ ura/