Mam propozycję dla redaktor Elizy Michalik: proszę się udać do hospicjum na jedną dobę.
W starożytnym Rzymie barbarzyńcą nazywano kogoś spoza kręgu cywilizacji grecko-rzymskiej, kogo charakteryzowały okrucieństwo, prymitywne odruchy, brak kultury. Czy powyższa definicja pasuje do barbarzyńców współczesnych? Niech czytelnicy ocenią sami.
Gdy kilka dni temu natknęłam się na platformie X na wpis dziennikarki Elizy Michalik na temat choroby nowotworowej Zbigniewa Ziobry, pomyślałam, że musi to być wytwór sztucznej inteligencji albo że ktoś stworzył w mediach społecznościowych fałszywy profil. Szybka kwerenda wyprowadziła mnie jednak z błędu. Trudno mi uwierzyć, że można było te kilka okrutnych zdań naprawdę napisać (zaznaczam, że nie jest to felieton polityczny). Redaktor Michalik, odnosząc się do wywiadu, w którym Ziobro wyznał, że po skomplikowanej operacji czeka z nadzieją na zaplanowane na październik badanie, które rozstrzygnie, czy zastosowana terapia pozwoli mu już funkcjonować i czy nie pojawią się kolejne przerzuty raka, napisała: „No ale przecież w maju Michał Wójcik <ujawnił>, że Zbigniew Ziobro ma przerzuty i jego stan jest beznadziejny, umiera.
A teraz okazuje się, że jednak w październiku będzie badanie, które ujawni, czy Ziobro ma przerzuty i szansę na przeżycie?”. To kolejny wpis Michalik tego typu, wcześniej twierdziła, że „choroba jest symulowana” oraz że to „dobrze przygotowana akcja pijarowa, co nie dziwi, bo żona Ziobry zajmuje się pijarem”, a wzywana do przeprosin orzekła, że „przeprosi, jak Ziobro umrze”, bo wtedy okaże się, że komórki rakowe rzeczywiście miał w organizmie. Cóż powiedzieć? Chyba raczej zamilczeć potrzeba. Zresztą „cisza jest głosów zbieraniem”, by użyć słów Norwida.
Na koniec mam propozycję dla redaktor Elizy Michalik: proszę się udać do hospicjum – jako wolontariusz – na jedną dobę. Tam ujrzy Pani prawdziwe życie, walkę o każdą jego sekundę, ludzkie nadzieje – zawsze do końca, plany tych, którzy powoli odchodzą, ale jeszcze żyją i liczą na cud uzdrowienia. Być może kontakt z chorymi na raka – a wiem dobrze, co to znaczy – pozwoli Pani zweryfikować swoją postawę. A może też zdobyć się na przeprosiny? Dla człowieka szlachetnego nigdy nie jest na to za późno.