Choć widział wcześniej moc Boga objawiającego się w piorunach, trzęsieniu ziemi czy ogniu, tym razem rozeznał, że Najwyższy przyszedł inaczej.
Niezwykłe: ten, który jeszcze do niedawna stał wywyższony na górze Karmel i sprowadzał na nią z nieba ogień, upokarzając przy tym kilkuset wojujących proroków Baala, nagle kuli się, ucieka, chowa, dogorywa, błagając o śmierć. Ze szczytu spada w otchłań. Ze światła w mrok. Przeżywa dramatyczną próbę ciemności, depresji, rezygnacji.
„Martwi się ojciec o Kościół?” – zapytałem o. Michała Zioło, trapistę. „Nie. Zostało mi w najlepszym razie dwadzieścia lat życia i nie chcę zmarnować go na myślenie, że jestem Bogiem i coś zaradzę. To śmieszne. Spójrzmy na Eliasza, ulubionego proroka mnichów. Ściągał ogień, pozabijał proroków Baala, »oczyścił teren« gorliwie i z dowcipem (»Panowie, jeszcze więcej wody!«), wiedział, że Bóg jest z nim. Jednego nie wiedział: tego, że Pan Bóg nie zdradził mu wszystkich tajemnic na temat Izraela. W pewnym momencie pogrążony w depresji Eliasz woła: »Zostałem sam. To koniec!«. Bóg uspokaja: »Nie histeryzuj. Jest tu garstka ludzi, którzy się modlą. Nie wszyscy się ode Mnie odwrócili, nie wszyscy zginęli. Jest resztka, która da początek nowemu. Nie wiesz wszystkiego«”.
„Nie wiesz wszystkiego. Ostatnie słowo należy do Tego, który Cię posłał”. Jak bardzo pomogły mi te słowa!
„Dlaczego tak ważny w waszej duchowości jest Eliasz?” – zapytałem przed laty znajomego karmelitę. Uśmiechnął się; „W Pierwszej Księdze Królewskiej czytamy: »Eliasz podniósł się, zjadł i wypił, i znowu się położył«. To kluczowe zdanie i staramy się je w Karmelu realizować. Zresztą powiedział tej ubogiej kobiecie: »Najpierw daj mnie!« i to również uwzględniamy w naszej duchowości. A poza tym: »Szydził z proroków Baala«, a szyderstwo jest głęboko wpisane w nasz charyzmat”.
A już poważnie… Eliasz nie skupiał uwagi na sobie, wiedział Komu służy. Cadyk Bunam, aptekarz z Przysuchy, nauczał: „Wielkim dziełem Eliasza nie było to, że uczynił cud, ale to, że gdy spadł ogień z nieba, lud nie mówił o cudzie, tylko wszyscy wykrzyknęli: »Pan jest Bogiem!«”.
Od „proroka jak ogień” możemy nauczyć się umiejętności rozeznawania. Od lat zachwyca mnie cytat: „Rzekł sługa: »Oto obłok mały, jak dłoń człowieka, podnosi się z morza!«. Eliasz mu rozkazał: »Idź, powiedz Achabowi: Zaprzęgaj i odjeżdżaj, aby cię deszcz nie zaskoczył«”. To dopiero rozeznanie! Zobaczyć na niebie chmurkę niewielką jak dłoń człowieka i zawołać: zbliża się ulewa! To początek duchowego przebudzenia. Eliasz był gotowy na przyjęcie Boga, który przychodzi inaczej niż dotychczas. Nie żył wedle dewizy „kopiuj-wklej”. Jego geniusz polegał na tym, że choć widział wcześniej moc Boga objawiającego się w piorunach, trzęsieniu ziemi czy ogniu spadającym na górę Karmel, doświadczając powtórnie podobnych zjawisk, rozeznał: tym razem to nie On. Tym razem przyszedł inaczej. W lekkim powiewie.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyi jasno”.