Dziś gościłby często w serwisach plotkarskich. Ksiądz Andrzej Wouters nie był wzorem cnót kapłańskich. Nie stronił od alkoholu, był znanym kobieciarzem, a owocem jego licznych romansów było przynajmniej kilkoro dzieci. Jak to się stało, że dziś czcimy go jako świętego?
Andrzej Wouters urodził się w 1542 r. w Heinenoord, w północnej Holandii. O jego życiu nie wiadomo zbyt wiele – pewne jest to, że przyjął święcenia kapłańskie. Nie przejął się jednak za bardzo ślubowanym celibatem. Co i rusz nawiązywał przygodne romanse z mieszkankami miasta. Tajemnicą poliszynela był fakt, że został ojcem przynajmniej kilkorga dzieci. Pijak, hulaka i lubieżnik – nic dziwnego, że biskup nałożył na niego karę suspensy, czyli zabronił mu sprawować funkcje kapłańskie. Wydawałoby się, że życie Woutersa będzie staczać się po równi pochyłej, a on sam zostanie w pamięci wyłącznie jako antyprzykład kapłaństwa. Stało się jednak inaczej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agnieszka Huf Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książki „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)”.