Obok nas, ale i w nas, jest jakiś inny, ogromny i niezbadany świat. Ten światy my, chrześcijanie, nazywamy Bogiem.
Wychowałem się na wsi, a nasz dom był ostatnim na ulicy Leśnej. Z trzech stron byliśmy otoczeni drzewami, tylko jeden bok naszej działki przylegał do sąsiadów. Trzy czwarte mojej dziecięcej świadomości było ukształtowane przez las, a tylko jedna czwarta przez stosunki społeczne. Musiałem się ich nauczyć w późniejszym okresie, podobnie jak musiałem nauczyć się korzystać z telefonu i nie przechodzić na czerwonym świetle w dużym mieście.
W tamtym okresie przyroda była nie tylko naszą największą fascynacją, ale i przewodnikiem. Ona podpowiadała reguły, ona odkrywała swoje tajemnice, ona uczyła szacunku i dawała świadomość własnego „miejsca we wszechświecie”. W ten świat, który często był również niebezpieczny, byliśmy wprowadzani „za rękę”. Pierwszym przewodnikiem oczywiście był nasz Ojciec. Właśnie on nauczył nas uważnego stosunku do natury. W naszych wyprawach nie chodziło głównie o zdobycie nowej wiedzy, ale o wprowadzenie w świat, który był nam nieznany. Wracając do domu, otwieraliśmy atlasy i książki, by nazwać to, co zobaczyliśmy. To bardzo mi drogie wspomnienie, którym dzieliłem się z czytelnikami już w innym miejscu, powraca do mnie za każdym razem, kiedy doświadczam przełomowych momentów w swoim życiu. Można tę historię potraktować jedynie jako wspomnienie z dzieciństwa, ale można również jako metaforę samego życia, szczególnie życia duchowego. Mówi ona przede wszystkim o tym, że obok nas, ale i w nas, jest jakiś inny, ogromny i niezbadany świat. Ten świat my, chrześcijanie, nazywamy Bogiem. I druga równie ważna kwestia. W ten świat pomagają nam wejść przewodnicy. Takie są jego reguły. Współczesny mnich, ojciec Gabriel Bunge, pisał w jednej z książek: „Starcy, którzy wcześniej wędrowali tą drogą sami, stali się jej częścią. Kto nie pragnie wprowadzać niczego, co jest obce naszej drodze i co wykluczałoby go z życia mniszego, czyniąc go obcym na drogach Pańskich, ten nigdy nie będzie usiłował »obejść« świętych Ojców ani ich »przeskoczyć«. Przeciwnie, będzie w słowie i czynie poszukiwał wspólnoty ze świadkami”. Szanujmy Ojców, którzy wprowadzają nas w życie z Bogiem.