Skrajnie lewicowa partia Francja Nieujarzmiona (LFI) jest "zagrożeniem dla narodu" - uważa.
Minister finansów Francji Bruno Le Maire powiedział w poniedziałek, że skrajnie lewicowa partia Francja Nieujarzmiona (LFI) jest "zagrożeniem dla narodu". W ten sposób wyraził sprzeciw dla idei wycofania kandydatów obozu rządzącego na rzecz polityków LFI, by pokonać skrajną prawicę.
Le Maire mówił o możliwości wycofania kandydatów w okręgach wyborczych, w których w drugiej turze wyborów parlamentarnych o mandat będzie walczyć trzech polityków, w tym jeden ze skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN). Partie, które chcą udaremnić zwycięstwo RN, rozważają teraz strategię wycofania swych kandydatów na rzecz tych rywali, którzy mają szansę pokonać polityka RN.
Le Maire powiedział w radiu France Inter, że jest za poparciem dla kandydatów z partii lewicowych: komunistycznej, socjalistycznej i Zielonych, jednak "nie głosuje na LFI".
W reakcji na te słowa szefowa partii Ekolodzy (partia Zielonych) Marine Tondelier wyraziła ubolewanie z powodu braku jasności w obozie prezydenckim w sprawie instrukcji głosowania w drugiej turze. Oceniła, że premier Gabriel Attal wyraził się w tej sprawie jaśniej niż pozostali politycy z partii skupionych wokół prezydenta Emmanuela Macrona.
Attal powiedział, że przeszkodzenie RN w otrzymaniu większości bezwzględnej w drugiej turze jest "obowiązkiem moralnym". Inny polityk obozu prezydenckiego Edouard Philippe powiedział jednak, że przeszkodzić należy nie tylko skrajnej prawicy, ale też LFI.
Kolejny polityk tego obozu Francois Bayrou opowiedział się za tym, by decyzje o wycofaniu kandydatów podejmować w odniesieniu do każdego konkretnego okręgu.
O wycofaniu kandydatów w okręgach, w których do drugiej tury przeszło trzech konkurentów, partie mogą zdecydować do godz. 18 we wtorek. Taka strategia, mająca na celu zablokowanie wygranej w danym okręgu kandydata RN, to tworzenie "frontu republikańskiego" przeciw skrajnej prawicy.
Z Paryża Anna Wróbel