Gombrowicz kpił sobie nieraz z pisarzy katolickich, zarzucając im, że wąchają kwiatki duszą, jakby nie wiedzieli, do czego służy nos.
Gombrowicz kpił sobie nieraz z pisarzy katolickich, zarzucając im, że wąchają kwiatki duszą, jakby nie wiedzieli, do czego służy nos. Wielu ludziom wiara wydaje się czymś abstrakcyjnym i całkowicie oderwanym od życia. Nie mają do tego głowy, jak twierdzą, wolą zajmować się konkretem spraw codziennych. Tymczasem chrześcijaństwo jest prawdą, która się objawiła, weszła w naszą historię i odsłoniła twarz Jezusa z Nazaretu: „To wam oznajmiamy, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce” (1 J 1,1). Jair poprosił Jezusa, „aby wszedł do jego domu”, z nadzieją, że uzdrowi jego konającą córkę. Jezus przyjął zaproszenie, ale wcale się nie śpieszył. Czas oczekiwania musiał być dla Jaira bolesny. Można by powiedzieć, że Jezus, ociągając się, nie zważał zupełnie na udręczenie przygnębionego ojca. W pewnej chwili nadeszła upiorna wiadomość: „Nie trudź już Nauczyciela”. Zebrani w domu zmarłego dziecka ludzie, widząc Jezusa ignorującego majestat śmierci, „wyśmiewali Go”. Ludzie bez wiary z łatwością potrafią przejść od płaczu do cynizmu. Czasami Pan zwleka z wysłuchaniem nas, czasami wydaje się, że nasza modlitwa jest pechowa i przynosi odwrotny efekt. „Nie bój się – mówi Jezus – wierz tylko”. Zachowanie nadziei wbrew wszystkiemu jest tajemnicą otrzymania od Boga nie tylko zwykłej pomocy, lecz prawdziwych i zaskakujących cudów: wziął ją za rękę i zawołał: „Wstań!”.
Wiara to życiowy konkret. Przykładem tego jest również historia kobiety od dwunastu lat cierpiącej na uciążliwe krwotoki. Wiedziała, że jej choroba jest nieuleczalna. Kierując się pełną ufnością, „dotknęła się Jego płaszcza” i natychmiast ustał krwotok. Stwórczy dotyk w jednej chwili naprawił zniszczone tkanki. „Kto Mnie dotknął?” Sytuacja wydawała się niedorzeczna: tłumy pchały się na Jezusa zewsząd, lecz On szukał tej, która dotknęła Go z wiarą: „Twoja wiara cię uzdrowiła”. Uruchomiła Jezusową potęgę posiadanej władzy. Cała historia zbawienia składa się z doświadczeń wielu ludzi dotkniętych miłością Bożą. Poznanie Boga i uwierzenie Mu nie jest wyłącznie umysłowe; jest dotknięciem przemieniającym, darem nowego życia. Taki dotyk zawierają w sobie potencjalnie sakramenty Kościoła. Nie oferują jedynie chwilowego kontaktu z potęga niebios, ale mają moc przenieść nasze życie na poziom zmartwychwstania. Tego doznaje Maria Magdalena, gdy obejmując powstałego z martwych Jezusa, słyszy od Niego: „Nie dotykaj Mnie”, to znaczy nie przytrzymuj mnie tutaj, bo ja zaprowadzę cię tam, gdzie sam dojść zamierzam: do Ojca, do życia wiecznego.
Odtąd dotknięcie Chrystusa będzie miało moc wyniesienia nas ku wspólnocie z Ojcem. Bóg będzie dla nas dostępny i bliski na nowy sposób. Nasze życie będzie odtąd ukryte z Chrystusem w Nim. Żyjąc wciąż tu, na ziemi, będziemy mogli dotykać tego, co „w górze”. Dotykanie Zmartwychwstałego będzie za każdym razem wyniesieniem naszej chrześcijańskiej egzystencji na nowy poziom. I tam dopiero poczujemy się w pełni sobą. A nie zapominajmy, że miejscem „podwyższenia” Chrystusa jest Jego krzyż i że nasze ciągłe „wstępowanie do nieba”, nasze wznoszenie się w pragnieniu dotknięcia Go musi być drogą odbywaną razem z Ukrzyżowanym.
Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem