Prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew oświadczył w wywiadzie dla brytyjskiego "Financial Timesa", że nie wyklucza, iż były szef koncernu naftowego Jukos Michaił Chodorkowski może niedługo wyjść na wolność. Powiedział też, że chce ubiegać się o wybór na drugą kadencję chociaż nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji. Podkreślił przy tym, że nie chciałby ubiegać się o wybór na stanowisko prezydenta konkurując z Władimirem Putinem.
W wywiadzie, który ukazał się w niedzielę na stronie internetowej brytyjskiego dziennika, Miedwiediew powiedział, że Chodorkowski "ma prawo do zwolnienia warunkowego i prawo do ubiegania się o ułaskawienie". Dodał, że - jak rozumie - Chodorkowski zamierza skorzystać z tych praw. "Jestem jednak prezydentem a nie organem sądowym" - zaznaczył.
Miedwiediew przypomniał o swojej wypowiedzi na konferencji prasowej z 18 maja w odpowiedzi na pytanie czy wyjście Chodorkowskiego na wolność wiązałoby się z jakimiś zagrożeniami. "Moja odpowiedź jest taka sama. Jeśli mówić o zagrożeniach, to jakie zagrożenia mogłyby wchodzić w grę ?" Dodał jednak, że nie uważa aby proces Chodorkowskiego był błędem i nie zamierza oceniać wyroków sądowych.
W wywiadzie udzielonym w sobotę w Sankt-Petersburgu, po zakończeniu międzynarodowego forum gospodarczego. Miedwiediew opowiedział się przeciwko "upolitycznianiu" przez Zachód sprawy Michaiła Chodorkowskiego bowiem - jak powiedział "może to zaszkodzić atmosferze zaufania w stosunkach dwustronnych."
Prezydent powiedział, że razem z Władimirem Putinem podejmą decyzję kto wystartuje w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. "Sądzę, że każdy przywódca zajmujący stanowisko takie jak prezydent, po prostu musi chcieć kandydować. Jednak to czy podejmie taką decyzję, czy nie, to odrębna kwestia" - oświadczył Miedwiediew.
Podkreślił przy tym, że mimo ostatnich oznak rozbieżności "mówienie, że jest między nami coraz większa przepaść byłoby całkowicie niewłaściwe". Miedwiediew odrzucił spekulacje, że mógłby rywalizować z Putinem w wyborach prezydenckich, określając je jako "trudne do wyobrażenia".
"Władimir Putin jest moim kolegą i starym przyjacielem. Reprezentuje w znacznej mierze jedną i tę samą siłę polityczną. Dlatego też konkurencja między nami może być szkodliwa dla naszych zadań i celów" - powiedział Miedwiediew.
Zaznaczył przy tym, że ostateczną decyzję w kwestii ubiegania się o drugą kadencję podejmie "naprawdę niedługo".
"Financial Times" zauważa, że kwestia kto będzie oficjalnym kandydatem w wyborach, które odbędą się w marcu 2012 r., stała się głównym problemem rosyjskiego życia politycznego. Niepewność w tej sprawie odbija się już na rosyjskiej gospodarce i spowodowała już odpływ za granicę wielu miliardów dolarów.
Miedwiediew dał się poznać w tym wywiadzie jako zwolennik stopniowej liberalizacji życia politycznego w Rosji. "W niektórych krajach istnieje raczej pomyślna koegzystencja zorientowanych na rynek gospodarek i ograniczonej konkurencji w dziedzinie politycznej. To nie dla nas" - powiedział.
Prezydent Rosji opowiedział się za stopniową zmianą prawa wyborczego tak aby partie polityczne wszelkich orientacji były reprezentowane w parlamencie. Dał nawet do zrozumienia, że mogłyby zostać przywrócone, zlikwidowane przez Putina w ramach centralizacji władzy, wybory gubernatorów regionalnych.
Miedwiediew zapowiedział, że Rosja będzie przeciwna jakiejkolwiek rezolucji ONZ w sprawie Syrii i użyje, w razie potrzeby, przysługującego jej prawa weta mimo tego, że reżim w Damaszku dopuszcza się przestępstw przeciwko własnemu narodowi. Rosja nie chce bowiem aby doszło do takiej sytuacji jak w Libii, gdzie - zdaniem Moskwy - doszło do interwencji zbrojnej na podstawie nadinterpretacji rezolucji ONZ.