Nie bądźcie ludźmi wielkiej aktywności i małej modlitwy – mawiał. Większość zna go dzięki jego krótkim, precyzyjnym, trafiającym w dziesiątkę i znakomicie opisującym duchową rzeczywistość dewizom.
Pamiętam, jak aktor Lech Dyblik (grał m.in. w „Pokłosiu”, „Róży”, „Domu złym”, „Sztuczkach” i „Weselu”) opowiadał mi przed laty: „Świat, moje środowisko podpowiada: »Pchaj się do przodu. Pierwsi biorą wszystko«. Fantastyczną rzecz powiedział prałat Escrivá: »Punktem dojścia chrześcijanina jest szarzeć i niknąć w tłumie«. To dla mnie niezwykle kozackie. Lek na grzech. Dobrowolne rezygnowanie z pierwszej pozycji to niezwykły wyczyn. Szarzeć i niknąć w tłumie, czyli nie zawracać innym głowy swoją osobą”.
Twórca Opus Dei Josemaría Escrivá de Balaguer urodził się w Barbastro w Hiszpanii 9 stycznia 1902 roku jako drugie z sześciorga rodzeństwa. Był rozbrykanym, radosnym i żywiołowym dzieciakiem. Świetnie się uczył. Wcześnie doświadczył życiowych zawirowań i traum (później podobne doświadczenia będzie nazywał „kuźnią”): w ciągu trzech lat zmarły trzy jego młodsze siostry, ale to nie wszystko – po roku rodzina została zrujnowana.
Gdy zimą 1917 roku w czasie Bożego Narodzenia spadł śnieg, piętnastolatek zauważył na nim ślady bosych stóp. Tak go to zaintrygowało, że ruszył za nimi. Gdy dostrzegł, że zostawia je w białym puchu karmelita bosy, był zdumiony. Ten radykalizm pociągnął go w stronę Boga. 28 marca 1925 roku przyjął święcenia kapłańskie.
Po dwóch latach w Madrycie rozpoczął studia doktoranckie z prawa cywilnego.
Podczas rekolekcji 2 października 1928 roku miał proroczo ujrzeć dzieło, do którego powoływał go Bóg. To ten dzień uznaje się za początek Opus Dei. Główna idea? Dążenie do świętości przez zwyczajność, codzienność, pracę i pielęgnowanie rodzinnych relacji.
W rok po II wojnie założyciel Dzieła Bożego spakował manatki i ruszył do Rzymu. W Wiecznym Mieście pozostał już do końca. Obronił doktorat z teologii, został konsultorem kongregacji watykańskich, honorowym członkiem Papieskiej Akademii Teologicznej i prałatem honorowym Ojca Świętego. Jeździł po świecie, wspierając raczkujące dzieło, które rosło jak na drożdżach.
Gdy 26 czerwca 1975 roku Josemaría zmarł w stolicy Italii na zawał serca, w Opus Dei formowało się na pięciu kontynentach aż 60 tysięcy wiernych 80 narodowości. 17 maja 1992 roku 300 tysięcy pielgrzymów było świadkami jego wyniesienia na ołtarze (kanonizacja odbyła się po dekadzie).
Przez 10 lat pracowałem w Księgarni Świętego Jacka i byłem świadkiem, jak napisane przez prałata zbiory medytacji, myśli i sentencji sprzedawały się jak świeże bułeczki. Nic dziwnego: „Droga”, „Bruzda” czy „Kuźnia” stały się klasyką duchowości.
„Modlitwa chrześcijanina nigdy nie jest monologiem. Wytrwaj w modlitwie” – przypominał Josemaría Escrivá. „Wytrwaj, choćby twój wysiłek wydawał się daremny. Modlitwa jest zawsze owocna. Nawrócenie jest sprawą jednej chwili. Uświęcenie – dziełem całego życia. Milczenia nigdy nie będziesz żałował; nadmiaru mowy – często”.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyli jasno”.