Remis był na wyciągnięcie ręki

Holendrzy zagrali jak na faworytów przystało, a Polacy tak jak umieli. Biało-czerwoni byli blisko wywalczenia cennego remisu. Wstydu po przegranej jednak nie ma. Holandia pokonała Polskę 2:1.

Po fatalnych kilkunastu miesiącach i wynikach, które nie przystoją reprezentantom blisko 40-milionowego kraju, Polacy jednak jakimś cudem znaleźli się wśród uczestników EURO 2024. Trudno nie wypomnieć również ich stylu gry, który kibiców i ekspertów przyprawiał o ból zębów.

Ostatnie tygodnie to jednak umiarkowany optymizm. A dwa zwycięskie mecze towarzyskie z Ukrainą (3:1) i Turcją (2:1) wlały odrobinę nadziei, że kompromitacji nie będzie. Po piątkowym meczu otwarcia, w którym Niemcy rozbili Szkotów 5:1 pojawiła się nawet szansa, że nie będziemy najgorszą drużyną mistrzostw.

Na trybunach Volksparkstadion w Hamburgu i przed telewizorami wiara jednak zwyciężyła rozum u wielu naszych rodaków. W końcu biało-czerwone serce zawsze takim pozostanie. Nawet absencja Roberta Lewandowskiego przestała być wizją równą przyszłej klęsce z reprezentacją „Pomarańczowych” grającą w tym spotkaniu na... granatowo. W końcu kto jest mocny na papierze, niekoniecznie zwycięża na boisku, a Holendrzy też mają swoje problemy kadrowe.

czytaj dalej poniżej

Po tym jak kilkadziesiąt tysięcy kibiców na stadionie z całą mocą odśpiewało Mazurka Dąbrowskiego, pozostało już tylko jedno – zagrać tak, by marzenia stały się rzeczywistością. - Taktyka ma pomóc tylko w tym, aby móc przechytrzyć przeciwnika i go pokonać. Jestem przekonany, że dobre nastawienie i odważna gra całego zespołu spowoduje, że Holendrzy będą z nami mieli problemy – mówił przed meczem „Gościowi” trener Jacek Magiera.

czytaj dalej poniżej

Zaskoczenie czy szaleństwo? To pytanie zadawało sobie przed pierwszym gwizdkiem wielu z kibiców. Zestawienie pierwszej polskiej jedenastki desygnowanej przez Michała Probierza wskazywała na dość ofensywne usposobienie drużyny. Z drugiej strony - czego tu bronić? Na EURO gra się po to, by wygrać.

czytaj dalej poniżej

 

Pierwszy celny strzał Holendrzy oddali po niespełna 2 minutach gry. Całe szczęście w bramce stoi Szczęsny. A w zasadzie nie stał, a wyciągnął się, by odbić zmierzającą przy samym słupku do bramki piłkę. Oranje jednak nie ustawali w atakach. Dość powiedzieć, że przez pierwszych piec minut Polacy nie wyszli z piłką w zasadzie z własnej połowy...

Pierwszy strzał Polacy oddali w 8. minucie. Z... własnej połowy uderzał Bartosz Salamon. Próba przelobowania holenderskiego bramkarza była, delikatnie rzecz ujmując, nieudana.

W 9. minucie z około jedenastu metrów strzelał Tijjani Reijnders. W odpowiedzi, po drugiej stronie boiska strzelał Buksa, ale został zablokowany.

W 13 minucie na spalonym znalazł się Kacper Urbański, ale ta akcja pokazał, że Polacy mogą jeszcze przeciwników zaskoczyć. Trzeba przyznać, że po 10 minutach gry Polacy oddalili piłkę od własnego pola karnego. Po jednym z fauli żółty kartonik obejrzał Joey Veerman.

W 16 minucie rzut rożny wykonywał Zieliński i GOOOOOL. Piłkę do siatki skierował Adam Buksa. Szaleństwo!

W 20. minucie znów na posterunku był W. Szczęsny i wciąż prowadziliśmy. W 22. minucie przestrzelił Xavi Simmons. Ataki Holendrów były cały czas bardzo niebezpieczne. W 25. minucie wślizgiem w ostatniej chwili zatrzymał Holendrów Zieliński.

Gdy wydawało się ,że Polacy trochę uspokoili grę, w 29. minucie po beznadziejnym wybiciu Nicoli Zalewskiego piłkę zebrali nasi przeciwnicy. Z ok. 20 metra strzelał Cody Gakpo i po rykoszecie piłka wpadła do bramki bezradnego Szczęsnego.

W 32. minucie strzelał Jakub Kiwior, ale holenderski bramkarz sobie poradził z tym mocnym uderzeniem.

Kolejne minuty to twarda gra obu zespołów. Tempo wyraźnie spadło. Trzeba przyznać, że Polacy nie odstawali od swoich faworyzowanych rywali. Holendrzy nie mieli za wiele miejsca na prowadzenie piłki i na podania, zwłaszcza te prostopadłe.

W 42. minucie Holendrzy przyspieszyli. Sam 5 metrów przed naszą bramką znalazł się Gakpo i spudłował. W ostatniej akcji pierwszej połowy minimalnie obok bramki strzelał Memphis Depay.

Na przerwę nasi reprezentanci schodzili na pewno z podniesionymi głowami. Remis to naprawdę dobry wynik. Były momenty obiecujące, ale było też mnóstwo szczęścia.

Druga połowę Polacy zaczęli z jedną zmianą. Za Sebastiana Szymańskiego wszedł Jakub Moder.

Już w pierwszej akcji Holendrzy zagrali w pole karne, ale piłkę zatrzymał W. Szczęsny.

Następnych kilka minut to duża przewaga Holendrów, ale niewiele efektów. Nasi jednak nie potrafili wyjść z własnej połowy. Udało się to dopiero w 54. minucie, ale dośrodkowanie zostało zatrzymane. Natychmiast poszła kontra, która jednak skończyła się kolejnym niecelnym strzałem.

W 55. minucie na boisku w miejsce Kacpra Urbańskiego zameldował się Karol Świderski, a Tarasa Romańczuka zastąpił Bartosz Slisz.

Dopiero w 56. minucie Polacy jakby się przebudzili. Najpierw lewą stroną ruszył Zalewski i był faulowany. Wtedy jeszcze skończyło się na niczym. W 58. minucie dwa celne strzały Polaków obronił Bart Verbruggen. Najpierw Kiwior, a potem Zieliński. Było blisko. Potem jeszcze kilka dośrodkowań i strzał Zalewskiego. Dobrze wyglądała w tym momencie gra Biało-czerwonych.

W 64. minucie Denzel Dumfries strzelał z ostrego kąta, ale na szczęście obok słupka. W 70. minucie znów celny strzał, ale znów na posterunku nasz bramkarz. Oddech wstrzymaliśmy w 73. minucie po strzale De Vrija. Był on jednak minimalnie ponad bramką.

W 75. minucie przenieśliśmy się na drugie pole karne. Dośrodkowanie Polaków znalazło się jednak w koszyczku Verbruggena. W 77. minucie boisko opuścił kapitan Piotr Zieliński. Jego miejsce zajął Jakub Piotrowski. Gra Polaków nie wyglądała źle.

Aż nadeszła 83. minuta. Do piłki w polu karnym dopadł Wout Weghorst i z najbliższej odległości pokonał Szczęsnego. Dramat...

W 86. minucie Bartosza Salomona zastąpił Bartosz Bereszyński.

Końcówka spotkania to przewaga naszych zawodników, którzy mocno pracowali na doprowadzenie do remisu. W 89. minucie byli bardzo blisko. Piotrowski wpadł w pole karne, minął dwóch Holendrów i podał do Świderskiego. Strzał obronił Verbruggen, a dobitka Piotrowskiego była niecelna. Kolejny celny strzał oddał w 92. minucie Moder, a tuż przed ostatnim gwizdkiem zza pola karnego uderzał Zalewski. Niestety mocny strzał obronił holenderski bramkarz.

Trzeba przyznać, że Polacy "gryźli trawę". Determinacja to jednak za mało na drużynę, która w zasadzie w każdym turnieju, w którym bierze udział jest postrzegana jako jeden z faworytów.

Pocieszające jest być może jedno. Scenariusz meczów otwarcia, o wszystko i o honor raczej nam nie grozi. Awans do kolejnej rundy, przynajmniej teoretycznie, będzie w nogach naszych zawodników. Sprzyja temu system rozgrywania EURO 2024. Do rundy play-off oprócz dwóch pierwszych zespołów awansują również 4 z 6 zespołów z miejsc trzecich. Jest więc o co grać do końca. Kolejny mecz Polaków zaplanowany jest na piątek 21 czerwca na 18.00. Przeciwnikiem będzie Austria.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Karol Białkowski Karol Białkowski Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia teolog o specjalności Katolicka Nauka Społeczna, absolwent Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Wieloletni prezenter i redaktor wrocławskiego Katolickiego Radia Rodzina, korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej, a od 2011 roku dziennikarz „Gościa”. Przez prawie 10 lat kierował wrocławską redakcją GN.