Kanadyjska policja postawiła prawosławnemu księdzu Johnowi Lipinskiemu z St. Paul w prowincji Alberta zarzut nielegalnego sprowadzenia kilkudziesięciu pracowników z Polski i ich finansowego wykorzystania - poinformowała w piątek telewizja CBC.
Policja szacuje, że Lipinski nielegalnie zarobił ok. 1 mln dolarów.
Proces księdza, na podstawie przepisów dotyczących ochrony imigrantów, rozpocznie się pod koniec lipca. Pozwanymi, razem z Lipinskim, są jego żona i wspólnik w firmie.
Kapłan ukraińskiego Kościoła prawosławnego miał sprowadzić z Polski ok. 60 operatorów maszyn i spawaczy dla swojej firmy Chew Energy Services. Pracowników rekrutował w Polsce, zamieszczając ogłoszenia w prasie i w internecie. Władzom kanadyjskim deklarował jednak, na podstawie nieformalnego porozumienia z pracownikiem jednego z college'ów w Albercie, że osoby te uczą się angielskiego oraz spawania. Polacy przyjeżdżali więc do Kanady jako studenci, a nie jako oficjalnie zatrudnieni pracownicy.
Jak podała CBC pierwsi Polacy zaczęli przyjeżdżać do Kanady w grudniu 2005 roku. Byli zmuszani do podpisywania umów, w których zobowiązywali się m.in. do nierozmawiania o tym jak przyjechali do pracy. Za złamanie warunków kontraktu miało im grozić 25 tys. dolarów grzywny oraz deportacja. Obiecywano im równocześnie, że będą mogli sprowadzić rodziny. Według CBC polscy pracownicy sądzili, iż przyjeżdżają, mając wizy uprawniające do czasowej pracy.
Teraz oszukani Polacy przygotowali zbiorowy pozew, domagając się 5,5 mln dolarów odszkodowania. Twierdzą, że firma księdza, która wynajmowała ich innym firmom jako podwykonawców, pobierała 28 dolarów za godzinę ich pracy, ale im wypłacano tylko 12 dolarów, czyli w granicach płacy minimalnej.
CBC dodała, że Lipinski, który został przez swój Kościół zawieszony w obowiązkach, wystosował już kontrpozew, domagając się od Polaków 10 mln dolarów odszkodowania za przygotowanie "spisku", aby móc pozostać w Kanadzie. Jednak większość z oszukanych pracowników wróciła już do Polski.