Rodzice nie wiedzą, że Margaret rozmawia w sekrecie z Bogiem po swojemu. Prosi Go o wsparcie i zwierza się z przeżyć.
Trudno w repertuarze naszych kin czy nawet na platformach VOD znaleźć film tak niezwykły, szczery, a jednocześnie na temat, w którym łatwo przekroczyć granice dobrego smaku i stoczyć się w wulgarność. Przykładów, szczególnie na VOD, mamy mnóstwo. To obraz o dojrzewaniu, zarówno psychicznym, jak i fizycznym, zrealizowany z kobiecej, a raczej dziewczęcej perspektywy. Film Kelly Fremon Craig jest ekranizacją debiutu powieściowego pisarki, której twórczość budzi spore kontrowersji. W USA książki Judy Blume, a szczególnie te przeznaczone dla młodzieżowego czytelnika, trafiają na czołowe miejsca listy bestsellerów. Wywoływały dyskusje m.in. ze względu na przedstawiane problemów dojrzewania, jak np. menstruacji w sposób, zdaniem wielu krytyków, zbyt wyrazisty. Przed obejrzeniem „Jesteś tam, Boże? To ja, Margaret” w reżyserii Kelly Fremon Craig obawiałem się, że być może rzeczywiście podobne opinie są uzasadnione, jednak w tym przypadku moje obawy się nie ziściły. Nie czytałem literackiego oryginału, zresztą powieść nie została jeszcze w Polsce wydana, dlatego nie wiem, na ile wiernie została przeniesiona na ekran. Z pewnością pewne sceny mogą bulwersować mniej dojrzałego widza, niemniej film warto obejrzeć. Myślę, że przeznaczony jest bardziej dla rodziców dzieci wchodzących w okres dojrzewania. Warto się z nim zapoznać również z powodu wyeksponowanego w tytule wątku, który w pewnym momencie staje się w filmie wiodącym.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz Dziennikarz działu „Kultura”, w latach 1991–2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk.