Izrael ma fundamentalne prawo do istnienia. Zawsze, kiedy ktoś kwestionuje to prawo, Unia Europejska mocno i bez wahania staje po stronie Izraela - powiedział w środę w izraelskim Knesecie przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.
"Izrael ma prawo do trwałej, pokojowej egzystencji w bezpiecznych granicach i pośród uznających go sąsiadów" - podkreślał Buzek w izraelskim parlamencie. Przypomniał, że mówi w imieniu jedynego bezpośrednio wybieranego gremium europejskiego, reprezentującego prawie 500 milionów ludzi.
Buzek powiedział, że historia Żydów i Izraela jest częścią historii Europy, w tym Polski - ze względu wspólne dziedzictwo cywilizacyjne i kulturowe.
Jego wygłoszone w języku polskim wystąpienie zostało przyjęte owacją na stojąco, ale sala posiedzeń była wypełniona mniej więcej w połowie. W jednoizbowym Knesecie zasiada 120 deputowanych.
Buzek przypomniał, że wychował się w pobliżu niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau, w jego "cieniu". "Wyjątkowość Szoah nie podlega dyskusji. Dla przywódców politycznych i wszystkich, którzy kwestionują holokaust, nie ma miejsca we wspólnocie cywilizowanych narodów. Bo holokaust nie jest tylko europejską tragedią; jest skazą na historii ludzkości" - oświadczył.
Podkreślił jednak, że walka z antysemityzmem "nie powinna być postrzegana jako walka w imieniu konkretnej grupy ludzi lub krajów", lecz jako "walka w imieniu całej ludzkości; w imieniu wszystkich, bez względu na narodowe, polityczne, kulturowe, etniczne czy religijne pochodzenie".
Zdaniem Buzka, wygranie walki o ludzką godność stworzy szansę na pokonanie uprzedzeń i "nienawiści sąsiada do sąsiada", szansę na "pojednanie i zakończenie trudnych konfliktów".
W opinii przewodniczącego PE, najnowsze przemiany w krajach arabskich nie tylko otwierają perspektywę ich demokratyzacji, ale też dają nową szansę na rozwiązanie długoletniego antagonizmu palestyńsko-izraelskiego. "Bo trwały pokój nie jest pokojem między rządami, ale między narodami właśnie" - podkreślił Buzek.
Mówił też, że bez przezwyciężenia dawnej wrogości i bez pojednania między Francją a Niemcami, a także między Polską a Niemcami, nie byłyby możliwe powstanie i rozwój Unii Europejskiej. Tak samo nie może być też mowy o trwałym pokoju w regionie Bliskiego Wschodu bez zawarcia pokoju izraelsko- palestyńskiego.
"Pokój pomiędzy Izraelczykami i Palestyńczykami jest najpilniejszym wyzwaniem" - przekonywał szef europarlamentu. Jego zdaniem, "jedyny krok naprzód, jaki mogą uczynić Izraelczycy i Palestyńczycy, to zaangażowanie w bezpośrednie negocjacje, które doprowadzą do istnienia dwóch żyjących w pokoju, bezpieczeństwie i wzajemnym uznaniu państw". Negocjacje takie - w opinii Buzka - powinny się odbyć bez żadnych warunków wstępnych.
Swoje wystąpienie szef europarlamentu zakończył wezwaniem do pokoju po hebrajsku i arabsku: "Szalom! Salam!".
Na konferencji prasowej po wystąpieniu w Knesecie Buzek - w odpowiedzi na pytanie, co ma zrobić Izrael, jeśli Palestyńczycy unikają negocjacji, licząc zamiast tego na uznanie swego państwa przez ONZ - odparł, że nie tylko Palestyńczycy, ale i Izrael podejmuje jednostronne kroki, które blokują rokowania. W tym kontekście wspomniał o budowaniu osiedli żydowskich na Zachodnim Brzegu Jordanu i we wschodniej części Jerozolimy, czyli na obszarach, które miałyby wejść w skład przyszłego państwa palestyńskiego.
Przewodniczący Knesetu Reuwen Riwlin powiedział z kolei, że większość Izraelczyków chce pokoju, bo Żydzi przyjechali na tę ziemię, by szukać na niej bezpiecznego schronienia dla siebie i swoich rodzin. "Marzymy o pokoju i jesteśmy gotowi na sporo kompromisów, ale wiele razy mieliśmy już piękny sen, a budziliśmy się z koszmarami. Dlatego nie zaakceptujemy iluzji pokoju" - podkreślił.
W rozmowie z PAP Riwlin wyjaśnił, że wiele razy różni przedstawiciele świata zachodniego roztaczali przed Izraelem iluzoryczne wizje pokoju, nie biorąc pod uwagę lub nie znając miejscowych realiów. Na pytanie PAP, czy Buzek roztoczył iluzoryczną wizję pokoju, Riwlin odpowiedział, że nie miał na myśli szefa europarlamentu.
"Rzeczywiste negocjacje nie są możliwe dopóty, dopóki Hamas nie zmieni swojego stanowiska wobec Izraela, tak jak wcześniej swoją strategię zmienił Abbas z Fatahu. Z nim możemy rozmawiać o pokoju, tyle że będzie to pokój tylko z częścią Palestyńczyków" - powiedział PAP spiker Knesetu.
Radykalny islamski Hamas rządzi w Strefie Gazy, która jest objęta izraelską blokadą gospodarczą. Izrael, Stany Zjednoczone i Unia Europejska uważają Hamas za organizację terrorystyczną i nie utrzymują z nią oficjalnych kontaktów. Hamas z kolei oficjalnie stawia sobie za cel zniszczenie państwa Izrael. Umiarkowany, świecki Fatah kontroluje część Zachodniego Brzegu, tworząc respektowane przez Zachód władze Autonomii Palestyńskiej - z prezydentem Mahmudem Abbasem na czele. Oba skłócone ze sobą palestyńskie ugrupowania próbują obecnie utworzyć rząd jedności narodowej - zgodnie z zawartym w maju porozumieniem w tej sprawie. Rząd Izraela stoi na stanowisku, że nie podejmie negocjacji pokojowych, w których miałby brać udział Hamas.