Były szef koncernu naftowego Jukos Michaił Chodorkowski, skazany na 13 lat więzienia za rzekome przestępstwa gospodarcze, powiedział w wywiadzie dla prasy zagranicznej, że nie boi się już o swój los i jest gotów być więźniem za idee "tak długo, jak trzeba".
Wywiad z Chodorkowskim, udzielony za pośrednictwem jego adwokata grupie zachodnich dziennikarzy, opublikował w środę francuski dziennik "Le Figaro". Gazeta zaznacza, że rozmowę przeprowadzono przed wysłaniem biznesmena w ubiegły piątek z Moskwy do nieznanej nawet jego bliskim kolonii karnej.
"Nie boję się już o siebie. Jestem gotowy pozostać w więzieniu dla obrony moich idei tak długo jak będzie trzeba" - oświadczył były szef Jukosu. Pytany o to, jaki główny błąd popełnił w latach 90., odparł:
Chodorkowski przypomniał, że trybunał w Strasburgu skazał Rosję, orzekając, że podczas jego procesu złamano wielokrotnie Europejską Konwencję Praw Człowieka.
W rozmowie z zagranicznymi dziennikarzami były najbogatszy Rosjanin ostro zaatakował premiera Władimira Putina, mówiąc, że "podziela on punkt widzenia Stalina co do roli wymiaru sprawiedliwości". Dodał, że szef rosyjskiego rządu uważa go za "swojego osobistego wroga". "Ale (Putin) nie jest sam w Rosji. Istnieje cała grupa ludzi, którzy przeszkadzają w moim uwolnieniu, ludzi, którzy stali się miliarderami czy multimilionerami dzięki zniszczeniu mojego przedsiębiorstwa" - zaznaczył były szef Jukosu.
Chodorkowski wskazał zarazem, że prezydent Dmitrij Miedwiediew różni się od Putina "swoją przeszłością, cechami charakteru i wizją przyszłości". "Miedwiediew próbował wzmocnić władzę sądowniczą. Nie udało mu się to" - twierdzi Chodorkowski. Indagowany, czy uważa siebie samego za zagrożenie dla władz, odparł: "Na to pytanie negatywnej odpowiedzi udzielił już prezydent Dmitrij Miedwiediew. Podzielam jego punkt widzenia".
W opinii więzionego biznesmena, jest rzeczą nieuniknioną, że nowe rosyjskie pokolenie spróbuje "wywrócić obecny system" i że w takim wypadku "nawet służby specjalne nie będą w stanie kontrolować kraju".
W wywiadzie Chodorkowski krytykuje też "inercję przywódców zachodnich", którzy jego zdaniem w imię interesów z Rosją przymykają oczy na łamanie wolności słowa i niezależności sądownictwa w tym kraju. "Głównym błędem popełnianym przez niektórych na Zachodzie jest myślenie, że +realpolitik+ oznacza rezygnację z obrony tych wartości" - podkreślił biznesmen.
Chodorkowski wraz ze swoim partnerem biznesowym Płatonem Lebiediewem odbywają karę 13 lat pozbawienia wolności pod zarzutem defraudacji i prania brudnych pieniędzy. Dwaj biznesmeni konsekwentnie odpierali wszystkie wysunięte wobec nich zarzuty, uważając je za sfabrykowane i politycznie umotywowane.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu uznał 31 maja, że Rosja naruszyła prawa Chodorkowskiego po jego aresztowaniu w roku 2003. Zasądził na jego rzecz 10 tys. euro za szkody moralne i 14,5 tys. euro kosztów sądowych. Trybunał w Strasburgu odrzucił jednak inną skargę, wskazującą na motywy polityczne aresztowania i procesu Chodorkowskiego.