„Do usług szanownej pani” – film, po którym patrzymy na świat z większym optymizmem

Film jest dziełem Gillesa Legardiniera, autora wielu pisarskich bestsellerów, który zekranizował własną powieść, wydaną również w Polsce. Jak się okazało, Legardinier równie dobrze radzi sobie jako pisarz, jak i za kamerą. Filmowa adaptacja mimo zmian dokonanych w scenariuszu zachowuje urok i klimat literackiego oryginału. Nie znajdziemy tu też zbrodni, seksu czy równościowej propagandy.

Bohaterowi filmu po śmierci żony, z którą przeżył cztery dekady, zawalił się świat. Andrew Blake stracił chęć do życia. Nie widzi przed sobą żadnej przyszłości, żyje wspomnieniami. Tęsknota za żoną sprawia, że postanawia wyjechać do miejsca, gdzie przed laty zobaczył ją po raz pierwszy, czyli do pensjonatu we Francji. Blake nie wie, że znajdujący się w starym zamku pensjonat od lat nie działa, jednak z powodu trudności finansowych pani Beauvillier, właścicielka posiadłości, chce reaktywować jego działalność. Asystentka właścicielki bierze Blake’a za lokaja, który odpowiedział na ofertę pracy. Blake z różnych powodów nie wyprowadza jej z błędu, a jego obecność w zamku staje się katalizatorem wielu perypetii. Nie brakuje też konfliktów, bo każda z osób pracujących w posiadłości to wyrazista osobowość, każda z nich też ma swoją tajemnicę. Nie łączą ich zbyt przyjazne stosunki. Przybycie flegmatycznego, obdarzonego ironicznym poczuciem humoru i wielką empatią Anglika niespodziewanie zmieni ich życie na lepsze.