We Francji nastąpił koniec tzw. tarczy podatkowej dla bogaczy, uznawanej za symbol polityki fiskalnej rządzącej centroprawicy - donoszą w poniedziałek media. Jednocześnie jednak wprowadzono inne znaczne złagodzenia podatkowe dla "krezusów".
Wprowadzona w obecnej postaci na początku kadencji obecnego prezydenta w sierpniu 2007 roku "tarcza podatkowa" przewiduje, że maksymalny pułap bezpośredniego opodatkowania dochodów osobistych nie może przekroczyć 50 proc. Opozycyjna lewica atakowała ten pomysł, uważając go od początku za podarunek prezydenta Sarkozy'ego dla najbogatszych Francuzów.
Jak podkreśla w poniedziałek dziennik "Le Figaro", w miniony weekend francuscy deputowani znieśli ostatecznie w głosowaniu "tarczę podatkową". Decyzją parlamentu ten budzący nieprzerwane spory mechanizm fiskalny będzie jednak jeszcze nadal tymczasowo obowiązywać do 2013 roku.
O pogrzebaniu sztandarowej inicjatywy prezydenta Sarkozy'ego zdecydowali jego partyjni koledzy z Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP), wsparci przez lewicową opozycję. Ta ostatnia domagała się przy tym likwidacji "tarczy podatkowej" jeszcze w tym roku, jednak centroprawica nie chciała się na to zgodzić.
Według Partii Socjalistycznej, zwolnienia podatkowe z tytułu tarczy będą jeszcze kosztowały budżet państwa 550 milionów euro w 2012 roku i 200 mln euro w 2013 roku.
Jak podaje prasa, z wprowadzonego 50-procentowego pułapu korzysta we Francji obecnie - według różnych danych - od 16 do 20 tysięcy podatników, w tym w znacznej liczbie milionerzy.
Wraz ze zniesieniem "tarczy podatkowej" w ubiegłą sobotę parlament zdecydował o złagodzeniu innego obciążenia dotyczącego francuskich krezusów - podatku od wielkiego majątku (oficjalnie nazywany "podatkiem solidarnościowym od fortuny", w skrócie ISF).
Zgodnie z przegłosowanymi zmianami, podniesiony zostanie próg majątkowy, od którego obowiązuje ISF - z 800 tys. euro obecnie do 1,3 mln euro. Oznacza to - według oficjalnych wyliczeń - że podatek ten będzie płacić o 300 tys. bogaczy mniej niż dotychczas. Zmiana ta, w przeciwieństwie do "tarczy podatkowej", ma wejść już od tego roku.
Lewica skrytykowała ostro to ostatnie rozwiązanie, uważając je za nowy "prezent" rządu dla elity majątkowej Francuzów. Według niej, rządząca centroprawica nadal dba o przywileje najbogatszych, gdyż wprawdzie jedną ręką "zabrała" im "tarczę podatkową", ale drugą - podarowała złagodzenie ISF.
Media nagłośniły w ostatnim czasie liczne przypadki miliarderów, korzystających z "tarczy podatkowej". Ujawniły one m.in., że miliarderka Liliane Bettencourt, współwłaścicielka koncernu "L'Oreal", otrzymała w ciągu ostatnich czterech lat z tytułu tejże tarczy zwrot nadpłaconego podatku w łącznej wysokości 100 milionów euro.
Jeszcze przed rokiem prezydent Nicolas Sarkozy bronił stanowczo "tarczy podatkowej", twierdząc, że ma ona utrzymać konkurencyjność francuskiej gospodarki i powstrzymać "ucieczkę" zamożnych obywateli do odległych "rajów podatkowych" czy do sąsiednich krajów, zwłaszcza Szwajcarii i Belgii.
Według "Le Monde", jeszcze 10 lat temu liczba "uciekinierów podatkowych" wśród najbogatszych obywateli Francji sięgała 350 osób, a w ostatnich latach wzrosła ponad dwukrotnie. "Miliarderzy to z całą pewnością towar, który Francja eksportuje najlepiej" - pisała niedawno francuska gazeta.