Znany satyryk Marcin Daniec przyznał, że kłopoty podczas przygotowań Polski do piłkarskiego turnieju Euro 2012 są dla artystów kabaretowych dobrym tematem do żartów. "Dostajemy 'gotowce'. Tego żaden z nas by nie wymyślił" - powiedział PAP.
Mieszkający w Krakowie satyryk dołączył niedawno do grona "Przyjaciół UEFA EURO 2012". Specjalny dyplom odebrał w środę w Pałacu Kultury i Nauki, przy okazji konferencji podsumowującej stan przygotowań Polski do turnieju.
Mimo zaszczytnego tytułu, niejako zobowiązującego do promowania Euro 2012, Daniec nie zamierza zrezygnować z żartowania na temat przygotowań Polski do turnieju.
"Oczywiście nie ma mowy w moich programach o kopaniu leżącego i nachalnym znęcaniu się, ale zastrzegłem przy odbiorze dyplomu, że jeśli coś jest oczywiste i śmieszne, to trzeba o tym mówić. Inauguracja stadionu w Gdańsku, czyli mecz Polski z Francją, odbywa się w Warszawie. Z kolei otwarcie obiektu w stolicy i spotkanie Polski z Niemcami prawdopodobnie w Gdańsku. To są przecież +gotowce+. Tego żaden satyryk by nie wymyślił" - przyznał Daniec.
Artysta w ostatnich kłopotach Polski jako współorganizatora turnieju widzi jednak... pewną szansę. "Przenosimy mecze z jednego stadionu na drugi. Mam nadzieję, że jeśli tak będziemy pięknie kluczyli przez dwanaście miesięcy, to cała Europa w tym się nie połapie. I będą powtarzali: +Yes, Poland, OK, OK+" - uśmiechnął się satyryk.
"Ucieszyłem się, że pan, który reprezentował w Pałacu Kultury i Nauki władze UEFA, zdaje sobie sprawę z rzeczywistej sytuacji. Oni chyba już się pogodzili, tak przynajmniej zrozumiałem, że nie będzie dróg i nowych dworców. Musimy +szorować+ stare. Teraz pozostaje tylko się modlić, żeby dokończono cztery stadiony" - podkreślił.
Po chwili, nieco poważniej, dodał jednak, że po otrzymaniu przez Polskę współorganizacji turnieju Euro 2012 spodziewał się większych zmian w kraju.
"Czuję pewien niedosyt i żal, bo paplałem w wielu wywiadach, że przyznanie Polsce mistrzostw traktuję jak taki mały +planik Marshalla+. Myślałem, że to kopnie nas do przodu. Np. drogi bardzo by się nam przydały, również mnie osobiście. Przecież nie siedzę w domu, tylko wyjeżdżam o ósmej rano z Krakowa, żeby dojechać do Rzeszowa na godzinę osiemnastą. Choć to tylko 160 kilometrów... Trochę czuję się smutny. Będzie nam głupio, jeśli po Euro zaczną o nas mówić źle" - podkreślił Daniec.
"Mieszkam na co dzień w Krakowie. Wiem, jaka to jest ważna sprawa, gdy przyjeżdżają tutaj setki ludzi i podziwiają miasto. Uwielbiam np. sytuację, kiedy jestem na spacerze z córeczką i żoną, a ci wszyscy turyści powtarzają: +Oh, my God, oh my God!+. To wspaniałe uczucie. Niech cała Europa zobaczy, że Polska to naprawdę piękny kraj" - zaznaczył popularny artysta kabaretowy.
Oprócz niego w minioną środę tytuły "Przyjaciół Euro" otrzymali: aktor Janusz Gajos, Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju, bramkarz Jerzy Dudek oraz lider zespołu T.Love Muniek Staszczyk. Ich nominacje przypadły dokładnie na rok przed rozpoczęciem piłkarskiego turnieju w Polsce i na Ukrainie.