Jesteśmy niecierpliwi. Rozpędzone pokolenie ADHD żąda natychmiastowych owoców, danych, wykresów, statystyk i tabelek. Tymczasem od lat uczestniczymy w zjawisku, którego skutki boleśnie odczujemy na własnej, starej, i pomarszczonej, skórze dopiero za kilkadziesiąt lat. Na razie jest wesoło.
Już za 50 lat co trzeci mieszkaniec Unii Europejskiej będzie miał powyżej 65 lat. Liczba ludności UE zacznie się zmniejszać, a Niemcy stracą pozycję najludniejszego kraju członkowskiego. Wedle prognoz unijna populacja będzie rosnąć jeszcze jedynie przez trzy dekady, by z obecnych 501 milionów osiągnąć 526 milionów osób. Później ludność będzie się kurczyć aż do 517 mln w 2060 r. Największe straty ludności dotkną Bułgarię (utrata 27 proc. populacji), Łotwę (26 proc.), Litwę (20 proc.), Rumunię i Niemcy (po 19 proc.).
Te demograficzne przetasowania poważnie zagrożą gospodarce (służba zdrowia, opieka społeczna czy systemy emerytalne). W Polsce na jednego emeryta będzie przypadać mniej niż dwie osoby w wieku produkcyjnym.
To również gigantyczny problem społeczny. Jak tę koszmarną starość, przed którą ucieka w popłochu współczesna popkultura zniesie rozhisteryzowane pokolenie dzisiejszych nastolatków? W moim telewizorze nie widuję w reklamach staruszków. Nie widzę ich też na mijanych po drodze bilboardach. Jeśli już się pojawiają, to jedynie w kontekście tabletek, inhalatorów i maści.
Czy za 40 lat sztandarowym zawołaniem Europejczyków będzie zaczerpnięty z filmu Machulskiego bezradny krzyk: „Panie Kiler, niech pan pamięta o emerytach!”?
Tyle, że sam Kiler (ur.1962) będzie miał wówczas koło setki.
Uspokajam: to dopiero za kilkadziesiąt lat. Na razie mamy spokój. Możemy spokojnie zająć się legalizacją związków partnerskich.
Marcin Jakimowicz