Wystawę poświęconą różnym rodzajom pamięci o Powstaniach Śląskich otwarto w czwartek w Gmachu Sejmu Śląskiego w Katowicach. Wystawa to jeden z elementów dwudniowej konferencji "Powstania Śląskie w pamięci historycznej. Uczestnicy - pomniki - rocznice".
"Nie ma jednej pamięci o Powstaniach Śląskich - ta pamięć zmieniała się w czasie i była różna w zależności od tego, po której stronie i w jakim momencie znaleźli się uczestnicy Powstań" - powiedział podczas otwarcia wystawy jej współautor, historyk z Uniwersytetu Śląskiego, prof. Ryszard Kaczmarek.
Przygotowana w oparciu o zbiory Archiwum Państwowego w Katowicach ekspozycja zajmuje szesnaście rozwijanych plansz, tzw. roll-upów. Wypełniono je m.in. fotokopiami dokumentów, zdjęć i reprodukcji prasowych i opisami historycznymi.
Znaczna część wystawy pokazuje pamięć o Powstaniach w czasach II RP. Kolejne plansze prezentują m.in. pomniki powstańcze w regionie, obchody rocznic, działalność Związku Powstańców Śląskich czy losy powstańczych mogił. "Nawet wówczas pamięć nie była taka sama - zupełnie inna była u tych, którzy nazywali się Korfanciorzami, a zupełnie inna u tych, którzy uważali, że rację ma obóz rządowy" - podkreślił Kaczmarek.
Powojenną - prócz kilka pierwszych laty - najczęściej oficjalnie pomijaną pamięć o Powstaniach dokumentują plansze poświęcone losom powstańczych miejsc pamięci, Górze Św. Anny i tamtejszemu Pomnikowi Czynu Powstańczego, pamięci o Powstaniach w Polsce Ludowej oraz samym powstańcom w tym okresie.
Grupą mającą swoją osobną pamięć o tym czasie są mieszkańcy regionu, którzy w Powstaniach Śląskich nie uczestniczyli, a dla których czas Powstań i plebiscytu był kwestią przeżycia bez angażowania się po żadnej ze stron. Jeszcze inną pamięć mieli żołnierze z Francji, Włoch i Wielkiej Brytanii, którzy stacjonowali na obszarze plebiscytowym w latach 1920-22.
Ich obecność na Górnym Śląsku oraz ich wspomnienia prezentuje inna otwarta w czwartek wystawa - "W obcym kraju. Alianci podczas plebiscytu na Górnym Śląsku", którą przygotowało w swojej siedzibie Muzeum Śląskie w Katowicach. "To żołnierze, którzy przyjeżdżają po czterech latach wojny i traktują jako prawdziwe nieszczęście, że jeszcze dwa lata muszą tu stacjonować. Dla nich wojna nie trwała lata, ale sześć czy siedem lat" - zaznaczył Kaczmarek.
Kluczowe różnice w pamięci o Powstaniach były po obu stronach walk. Kontrowersyjną częścią wystawy okazały się trzy plansze poświęcone przedwojennym niemieckim obchodom powstańczych rocznic, a także niemieckiej pamięci o Górze św. Anny (Annaberg) oraz oddziałach selbstschutzu i freikorpsach. Usunięcia tych trzech plansz miał zażądać jeszcze przed otwarciem wystawy radny sejmiku woj. śląskiego i szef klubu PiS Czesław Sobierajski.
Jak wyjaśniał potem dziennikarzom Sobierajski, w rzeczywistości wyraził swoją "dezaprobatę", że wystawa nie powinna być prezentowana "w takim miejscu i takim kontekście". "Ona powinna być usunięta, bo tutaj jest dysonansem" - ocenił radny PiS. "To nie jest wystawa +upamiętniająca+, jak mówi pan radny, tylko wystawa o różnych rodzajach pamięci" - odparł Kaczmarek.
"Nie możemy usunąć z pamięci historycznej tego, że pamięć o powstaniach z innej perspektywy - tych, którzy uważali się za pokrzywdzonych wynikami walki i plebiscytu - również istniała. Możemy wrócić do sytuacji PRL-u i powiedzieć, że ta część pamięci nas nie interesuje lub zapominamy o niej. Tylko, że to nie jest pamięć, a () niepamięć, czyli nie tyle świadome zapominanie, a świadome pomijanie pewnej części pamięci - historycznie nie do przyjęcia" - podkreślił historyk.
Współautorami wystawy - prócz Kaczmarka - są Jakub Grudniewski i Mirosław Węcki. Szerszy niż na ekspozycji materiał fotograficzny znajdzie się w katalogu. Wydana zostanie też publikacja zawierająca m.in. teksty z dwudniowej konferencji "Powstania Śląskie w pamięci historycznej. Uczestnicy - pomniki - rocznice". Zorganizowały ją w środę w Bytomiu i w czwartek w Katowicach Archiwum Państwowe w Katowicach, Instytut Historii Uniwersytetu Śląskiego oraz Muzeum Górnośląskie w Bytomiu.(PAP)