Chociaż człowiek jest istotą ludzką, może żyć na trzech poziomach: podludzkim, ludzkim i Boskim.
Chociaż człowiek jest istotą ludzką, może żyć na trzech poziomach: podludzkim, ludzkim i Boskim. Na odpowiednim dla siebie, ludzkim poziomie człowiek znajduje się na właściwym miejscu, choć ten stan nie jest dla niego do końca satysfakcjonujący: doświadcza ograniczoności rozumu i słabości woli. Nawet jego relacje z Bogiem nie są jasne. Jak możliwy jest upadek człowieka poniżej poziomu ludzkiego, tak możliwe jest jego wzniesienie się ponad poziom ludzki. Tego nie może jednak dokonać o własnych siłach. Doniczka nie może stać się pelargonią ani człowiek dzieckiem Boga za sprawą własnych wysiłków. Żaden wysiłek moralny, żaden proces ewolucyjny ani też żadne wzmożone działanie terapeutyczne nie jest w stanie podnieść człowieka do poziomu, na którym mógłby uczestniczyć w życiu samego Boga.
Człowiek nie może żyć w Bogu i uczestniczyć w Jego Boskim życiu, dopóki Boskie życie nie przyjdzie do niego. Dlatego też zmartwychwstały Chrystus zaczął rozsyłać na cały świat swych apostołów z misją przepowiadania zbawienia. „Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi”. Zbawienie to nic innego jak nowe narodziny. Usiłował to wytłumaczyć pewnemu Żydowi o imieniu Nikodem Jezus podczas nocnej rozmowy w Jerozolimie (J 3,1-21). Nikt nie może żyć ludzkim życiem, jeśli się do niego nie narodził, i tak samo nie może żyć życiem Boskim, jeśli wcześniej Bóg nie zrodzi go do życia wiecznego przez wiarę i chrzest. Jesteśmy wówczas podniesieni na poziom nadnaturalny, do którego nie jesteśmy uprawnieni z natury, tak jak róża nie ma żadnych praw do śpiewania, podobnie i pies do przemawiania. Ja tymczasem mogę pewnego ranka obudzić się i odkryć, że nagle zostałem obdarowany umiejętnością gry na fortepianie jak Chopin i tańczenia jak Barysznikow.
W jaki sposób po wniebowstąpieniu Chrystusa z tego Boskiego Źródła zostaje przekazywane człowiekowi nowe życie? Przez wytrwałe głoszenie Ewangelii i niezmordowane korzystanie z sakramentów. Tak jak niewidzialna energia mojego mózgu schodzi do wszystkich części mojego ciała, wprawiając w ruch i obdarzając czuciem ręce i nogi, mięśnie i ścięgna, tak promienie łaski spływające od Chrystusa Uwielbionego wypełnią mnie mocą, która nie tylko chroni mnie przed stoczeniem się w dolinę bestii, ale i wyposaża w siłę i wyobraźnię funkcjonowania oraz działania jak prawdziwe dziecko Boga. Kiedyś przeczytałem w notatkach kardynała Newmana i zadrżałem: „Boję się tego spojrzenia wiary, które każe mi odkryć, że po tym świecie chodzą dzieci Boga i dzieci diabła. Znakiem rozpoznawczym tych pierwszych jest nadprzyrodzona miłość. Kiedyś na sądzie ostatecznym to właśnie ona okaże się kodem dostępu do królestwa niebieskiego. W każdym razie perspektywa nowych narodzin decyduje o godności każdego człowieka, bo każdy ma prawo zakosztowania Chrystusa w sobie i wyjścia z krainy konieczności w obszar wolności. Jakże możemy spać spokojnie, wiedząc, że wielu ludzi wciąż żyje w granicach swej kruchej i wadliwej ludzkiej natury, a jeszcze więcej upada niżej, w obszary, z których nie widać nieba? »Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii«”.