Napełnieni Duchem Bożym będziemy składać świadectwo o Jego obecności bez potrzeby otwierania naszych ust.
27.04.2024 19:24 GOSC.PL
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Jana Apostoła (1 J 3, 18-24)
„A to, że Bóg trwa w nas poznajemy po Duchu, którego nam dał” - mówi nam dziś św. Jan. Jak jednak rozpoznać działanie Boga w człowieku? Po czym przekonać się, że działa w nim Boży Duch? W środowisku charyzmatycznym od lat krąży powtarzany często dowcip o proboszczu parafii i grupie zagorzałych świeckich ze wspólnoty odnowy, którzy chcieli pomodlić się nad ich pasterzem. „Proszę księdza, chcielibyśmy pomodlić się nad księdzem o Ducha Świętego!”. Proboszcz ze stoickim spokojem i pełnym przekonaniem odpowiada: „Ja Ducha Świętego mam od chrztu i bierzmowania…”. „To my pomodlimy się o to, żeby to było widać!” - odpowiedzieli świeccy. O. Raniero Cantalamessa, kaznodzieja papieski powiedział kiedyś, że nie chodzi w naszym rozważaniu tak naprawdę o to, czy mamy Ducha Świętego, ale o to, czy Duch Święty ma nas. Czy pozwalamy Mu działać w naszym życiu, czy pozwalamy się Mu prowadzić. Święty Paweł w Liście do Galatów zostawił nam listę owoców, po których możemy poznać czy pozwalamy się prowadzić Bożemu Duchowi. Nie jest to lista darów, lecz owoców, które - jak sama nazwa wskazuje - pojawiają się w życiu tych, którzy w Bogu trwają.
„Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa” (Gal 5,22-23).
Z mojego doświadczenia lat bycia we wspólnocie wiem, że potwierdzeniem na czyjeś dojrzałe życie w Duchu Świętym nie są wcale spektakularne dary, jak uzdrowienie czy wielkie proroctwa. Bóg udziela darów za darmo, komu chce i kiedy chce. Nie jest to dowód na dojrzałość duchową człowieka, lecz na miłosierdzie Boga, który posługuje się marnymi narzędziami. Dowodem są owoce Ducha które pojawiają się jako widoczny znak zakorzenieniu w modlitwie, trwania w Bożym Słowie, zgodzie na to, aby Bóg kształtował nasze życia zgodnie z Jego wolą. Chodzi o to, aby nasz charakter ukazywał charakter Boga. Nigdy nie zapomnę słów, które usłyszałem na początku mojej drogi z Bogiem od mamy jednego z byłych gangsterów, który składał świadectwo swojego nawrócenia. Uwierzyła ona w Boga po tym, gdy po pewnym czasie od jego domniemanego nawrócenia przyszedł on do jej domu, usiadł przy herbacie i - jak sama powiedziała - „tak dobrze było z nim być, miał w sobie spokój i miłość, jakiej nigdy wcześniej w nim nie spotkałam”. Możemy być tak pełni Ducha Bożego, że będziemy składać świadectwo o Jego obecności bez potrzeby otwierania naszych ust.
HENRYK PRZONDZIONO/Foto GośćMarcin Zieliński