Na powierzchni Marsa właśnie zakończył swoją misję helikopter Mars Ingenuity. Choć na Czerwonej Planecie jest całkiem sporo ziemskich urządzeń, to jednak jego pozycja jest szczególna.
25.04.2024 00:00 GN 17/2024
Sprawa wydaje się prosta, ale taka nie jest. Wybudowanie drona, który autonomicznie potrafił poruszać się w bardzo rzadkiej marsjańskiej atmosferze, nie jest proste. Gdy jest mały, zużywa niewiele energii, ale za to łatwiej psuje się, gdy pomiędzy jego ruchome części wejdzie pył z marsjańskiego gruntu. Gdy jest duży, ryzyko maleje, ale wtedy potrzeba więcej energii. Sprawy nie ułatwia bardzo niska temperatura. W takich warunkach drastycznie spada pojemność akumulatorów. Można je podgrzewać, ale to zużywa energię. Ta pozyskiwana (produkowana, jest) za pomocą fotowoltaicznych ogniw, pod warunkiem jednak, że te nie zostaną zapylone, a helikopter nie przechyli się tak, że przestaną na nie padać słabsze niż na Ziemi promienie słońca. Gdyby panele powiększyć, wtedy ryzyko zapylenia staje się mniejsze a ładowanie szybsze, ale to powoduje, że całe urządzenie zaczyna więcej ważyć, czyli… potrzebuje więcej energii. Pocieszeniem jest fakt, że Mars jest od Ziemi mniej masywny, a to znaczy, że jego przyciąganie jest mniejsze. To oszczędza energię. Choć z drugiej strony niezwykle rzadka marsjańska atmosfera wymaga jej więcej. W końcu jak taki helikopter przetransportować, jak z nim wylądować, żeby go nie uszkodzić? No i tak, jakkolwiek by patrzeć… plecy zawsze będą z tyłu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.