Wbrew zapowiedziom, katowicki sąd rejonowy nie ogłosił we wtorek wyroku w procesie b. posła BBWR Henryka D. Tuż przed publikacją orzeczenia został wznowiony przewód sądowy. Kolejny termin został wyznaczony na lipiec.
Henrykowi D. postawiono zarzuty w tym samym śledztwie, w którym miała je usłyszeć Barbara Blida. Według aktu oskarżenia, przyjął on 100 tys. dolarów od właścicielki agencji pośredniczącej w handlu węglem, Barbary Kmiecik.
Pieniądze te miały trafić do ówczesnego prezesa Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki, nieżyjącego już dziś Jacka Dębskiego, za załatwienie członkowi rodziny bizneswoman posady w kierowanym przez niego urzędzie. Dębski rzeczywiście zatrudnił zięcia Kmiecik. Henryk D. zaprzeczał jednak, by przekazywał za to prezesowi UKFiT jakiekolwiek pieniądze.
We wtorek, po kilkuletnim procesie, sąd miał ogłosić wyrok, jednak tuż przed publikacją został wznowiony przewód sądowy, aby uprzedzić strony o możliwej zmianie kwalifikacji prawnej czynu przypisywanego oskarżonemu. Oznacza to konieczność powtórzenia mów końcowych stron. Ponieważ w sądzie nie było obrońcy D., kolejny termin został wyznaczony na 29 lipca.
Akt oskarżenia trafił do sądu w 2007 r. Poza D. objęto nim także dwóch byłych wiceprezesów spółek węglowych i byłego współpracownika Kmiecik, który miał im wręczać łapówki. Ich proces toczy się oddzielnie, przed sądem w Rudzie Śląskiej. Sama Kmiecik jest w obu tych sprawach świadkiem. Skorzystała z klauzuli bezkarności, przysługującej osobom, które same powiadomią o korupcji.
W tym samym śledztwie zarzuty miała usłyszeć była posłanka SLD, b. minister budownictwa Barbara Blida. Prokuratura chciała jej zarzucić pośredniczenie w przekazaniu łapówki od Kmiecik byłemu szefowi Rudzkiej Spółki Węglowej Zbigniewowi B. Gdy 25 kwietnia 2007 r. funkcjonariusze ABW przyszli do domu Blidy w Siemianowicach Śląskich z prokuratorskim nakazem rewizji i zatrzymania, b. posłanka zastrzeliła się.