O tempora,o mores!– by użyć słów Cycerona z oburzeniem wołającego: „Co za czasy, co za obyczaje!”.
W Polskiej Agencji Prasowej powstaje projekt vademecum dla dziennikarzy. O ile sam fakt tworzenia dokumentu nie powinien dziwić – kodeks dziennikarza agencyjnego jest potrzebny – o tyle zdziwienie budzą wytyczne dotyczące języka przekazu informacji. Nowe szefostwo zakazuje używania w tekstach pewnych wyrazów i sformułowań, nakazuje zaś zastępowanie ich innymi, bardziej „nowoczesnymi”. Przykłady ujawnił portal wpolityce.pl:otóż dziennikarzom PAP nie wolno już będzie używać w depeszach określenia „racja stanu”, gdyż jest ono „archaiczne”(sic!), „opisujące spolaryzowany świat z minionych stuleci, podczas gdy obecnie jest on zorganizowany przez rywalizujące bloki państw”. Nie wolno więc wskazywać na interesy państw narodowych!
Vademecum PAP nakazuje zamieniać pewne wyrazy, np. „homoseksualista” czy „lesbijka” na sformułowanie „osoba nieheteronormatywna”; „prostytutka” na „pracownica seksualna”; „pracownik seksualny” lub „seksworker/ka”. W dokumencie znajdują się też dokładne wytyczne dotyczące feminatywów. Nie są one obiektywne, zgodne z zasadami poprawnej polszczyzny, tylko z ideologią lewicową: normą ma być stosowanie rodzaju żeńskiego. A więc w odniesieniu do „pani minister” obowiązująca jest forma „ministra”. „Można się jedynie zastanawiać, którą formę feminatywu stosować: ministra czy ministerka. Przy braku jednoznacznego opowiedzenia się za konkretną formą preferujemy określenie ministra”. Będą też zapewne „premierka” – nie „pani premier”, i analogicznie „marszałkini”.
Czy słowo „aborcja” też będzie mieć swoje wytyczne? Czy będzie określana „prawem kobiet” albo szerzej i nowocześniej „prawem człowieka” lub „osoby w ciąży”, zapominając o prawach do życia dziecka nienarodzonego? Nie znam treści całego projektu vademecum. Ciekawa jednak jestem, czy dopuszczalne są w PAP takie wyrażenia jak „dziedzictwo chrześcijańskie”, „tradycja chrześcijańska” (tysiącletnia!), „dziedzictwo św. Jana Pawła II” czy prymasa Wyszyńskiego. Obawiam się, że wytyczne dotyczące języka religijnego będą w podobnym duchu: genderowym, lewicującym, pseudopostępowym. Po to, by kreować nowy świat, nowe wartości.
O tempora, o mores! – by użyć słów Cycerona z oburzeniem wołającego: „Co za czasy, co za obyczaje!”.