W niemieckim filmie o Monte Cassino jako pierwsi swój sztandar na ruinach klasztoru umieścili Francuzi.
Sporo odwagi wymagała decyzja Krzysztofa Łukaszewicza, by nakręcić dramat wojenny o udziale Polaków w bitwie o Monte Cassino. Nie w każdym dziele tego gatunku znaczące miejsce zajmują sceny batalistyczne, ale bez nich trudno sobie wyobrazić film o tej właśnie bitwie, tym bardziej że przeszła do legendy i stała się symbolem chwały polskiego oręża. Łukaszewicz dysponował stosunkowo dużymi jak na polskie kino środkami, jednak wielokrotnie mniejszymi od budżetu jakiegokolwiek filmu wojennego realizowanego za granicą. Finansowe ograniczenia dzięki dobremu scenariuszowi, który koncentruje się na trzech wątkach, i sprawnej realizacji nie przeszkodziły reżyserowi z tej filmowej bitwy wyjść zwycięsko. Jak do tej pory nie odnieśliśmy na tym polu zbyt wielu sukcesów, czego przykładem „1920 Bitwa Warszawska” doświadczonego przecież Jerzego Hoffmana czy „Legiony” Dariusza Gajewskiego. Film Łukaszewicza wszedł na ekrany 80 lat po premierze „Wielkiej drogi” Michała Waszyńskiego, pierwszego polskiego filmu fabularnego, w którym pojawił się wątek bitwy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz Dziennikarz działu „Kultura”, w latach 1991–2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk.