W roku 1184 papież Lucjusz III wydaje Ad abolendam haeresim, czyli dokument „w celu usunięcia herezji”. Nakazuje biskupom zajęcie się kwestią błędów, które zaczynają się rozszerzać. Papież właściwie zmusza biskupów do tego, żeby zajęli się sprawami wiary, a nie byli tylko wielkimi właścicielami ziemskimi – mówi o. Tomasz Gałuszka OP w kolejnym odcinku rozmów o inkwizycji.
Jacek Dziedzina: W ostatnim odcinku powiedzieliśmy, że już w IV wieku herezja była uznawana przez władze świeckie za zagrożenie dla jedności państwa. Cesarz miał zatem swoje powody, by z herezjami walczyć. Ale co z Kościołem – czy tutaj zawsze chodziło o chęć uratowania samego heretyka i wiernych przed zgubnymi poglądami? Czy jednak dochodziła zwykła walka o władzę?
o. Tomasz Gałuszka OP: Prawo świeckie (tj. cesarskie, państwowe), jak mówiliśmy, uznawało herezję za poważne przestępstwo obrazy majestatu, równe zbrodni. Kiedy w XII wieku pojawiają się osoby, które zaczynają głosić tezy sprzeczne z nauczaniem Kościoła – a co za tym idzie, również sprzeczne z porządkiem publicznym – to musimy pamiętać, że mówimy o systemie feudalnym, gdzie wszystko jest oparte na posłuszeństwie władcy, którego jedynym przełożonym jest sam Bóg. Dlatego uderzenie nieprawomyślnym poglądem w Boga jest de facto uderzeniem w prawowitą władzę, a zatem to jest to uznane zaburzenie całego porządku.
I Kościół tego porządku musi bronić wszelkimi środkami?
– Żeby to zrozumieć, musimy przestać myśleć o heretyku jako o kimś, kto po prostu błądzi w myśleniu, bo nie uznaje albo prawdy o Trójcy Świętej, albo jakiegoś innego dogmatu. W średniowieczu heretyk był kimś, kto podważa cały system wartości, na którym opiera się społeczeństwo. Dlatego używam tej analogii, że dziś podobnie traktujemy osobę, która dopuszcza się czynów pedofilskich – ona również podważa coś, co jest najbardziej podstawową częścią systemu wartości naszego społeczeństwa, czyli godność dziecka. Ale nawet w tym wypadku mamy dwa różne porządki – kościelny i świecki. W porządku kościelnym mamy do czynienia z grzesznikiem, który, owszem, musi ponieść karę, ale którego chcemy również resocjalizować, by kiedyś przywrócić go społeczności. A równocześnie konieczna jest prewencja, bo trzeba chronić potencjalne ofiary. Natomiast w systemie prawa świeckiego właściwe ukaranie sprawcy jest najważniejsze. Oczywiście, jeśli ten człowiek przejdzie resocjalizację, to bardzo dobrze, ale nie jest to głównym celem kary w porządku świeckim. Z punktu widzenia władz kościelnych heretyk w XII wieku jest bardzo poważnym grzesznikiem, który dopuszcza się rebelii wobec Boga, a zatem może mu grozić kara wieczna i dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby tego człowieka uratować, także poprzez wymierzenie mu kary.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina Zastępca redaktora naczelnego, w „Gościu” od 2006 roku, specjalizuje się w sprawach międzynarodowych oraz tematyce związanej z nową ewangelizacją i życiem Kościoła w świecie; w redakcji odpowiada m.in. za kierunek rozwoju portalu tygodnika i magazyn "Historia Kościoła"; laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka; ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie, prowadził również własną działalność wydawniczą.