Brat Jan, który był księdzem. Wspomnienie o ks. Janie Kaczkowskim w 8. rocznicę śmierci

Brakuje tego ironicznego onkocelebryty, który zatrzymywał wierzących i tych, którzy „Kościołowi się nie narzucają". Wielokrotnie wspominał, że jego kapłaństwo, z racji słabego wzroku, nie było traktowane zbyt poważnie – pisze dla „Gościa Niedzielnego” prof. Błażej Kmieciak.

Wielki Czwartek, święto wszystkich kapłanów, a w tym roku to też kolejna, ósma już rocznica śmierci ks. Jana Kaczkowskiego. Dacie wiarę, że mało brakowało, a nie zostałby księdzem?! Głównym powodem miał być jego bardzo słaby wzrok. Najpierw nie przyjęli go z tego powodu jezuici. Później, dzięki interwencji swojego taty u Macieja Płażyńskiego, który znał arcybiskupa, został przyjęty do seminarium duchownego.

Kapłaństwo Jana było jakieś inne, podobnie jak On był inny. Jako kleryk miał przezwisko "skaner": gdy czytał - będąc osobą słabowidzącą - musiał być pochylony, by dostrzec litery. Cecha ta sprawiła, że, jak wielokrotnie wspominał, jego kapłaństwo nie było traktowane zbyt poważnie przez ówczesną, gdańską hierarchię. On jednak zaskoczył. Nie tylko skończył podyplomowo specjalistyczne studia z bioetyki, ale także obronił świetny doktorat z teologii moralnej dotyczący godności człowieka umierającego. I tu jego nauczanie o dylematach w medycynie było także inne. Będąc księdzem, świetnie łączył magisterium Kościoła z naukami przyrodniczymi.  Gdy pytano go, jak myśli, dlaczego ma glejaka mózgu (a wcześniej nowotwór nerki), ze znaną sobie ironią mówił, że raka nie zsyła siedzący na chmurce mściwy Bóg. Choroby i zaburzenia nie wynikają z braku wiary, lecz z konkretnych zaburzeń w funkcjonowaniu komórek ludzkiego organizmu. Temat komórki potrafił jednak mocno pożenić z teologią. Z zapałem opowiadał, że fenomen Stwórcy polega na tym, że zdecydował się "wejść w biologię człowieka". On stał się człowiekiem. 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Błażej Kmieciak