Dlaczego lubimy misteria Męki Pańskiej i szukamy wiary „na dotyk”, wyjaśnia o. Cyprian Moryc.
Marcin Jakimowicz: Dlaczego inscenizacje Męki Pańskiej wciąż przyciągają takie tłumy?
O. Cyprian Moryc: Myślę, że ludzie w tym, co jest ukazywane, w wygłoszonych słowach (przy każdej ze stacji jest głoszone kazanie), w ożywionych scenach Ewangelii wyczuwają jakąś najgłębszą prawdę. Nawet jeżeli ktoś wprost nie zdaje sobie z tego sprawy, szuka właśnie tego, co jest najgłębszą prawdą. Każdy wrażliwy człowiek świadomie lub nieświadomie szuka prawdy. Tym intensywniej, im częściej widzi wokół siebie zamęt, kłamstwo, głupotę i to, jak wiele rzeczy jest miałkich. Ludzie poszukują „ciężaru jakościowego”, a wydarzenia Triduum mają największy, święty balast. Męka i śmierć Syna Bożego to kwintesencja tajemnicy Wcielenia. Bo mówiąc najprościej: w Wielki Tydzień Jezus uczynił to, czego uczył. On to zrobił! Oddał życie, wziął na siebie krzyż, tortury i haniebną śmierć. To najgłębsza prawda, której człowiek potrzebuje. Myślę, że ludzie zjeżdżają tłumnie do Kalwarii, by uciec od miałkości, zakłamania i totalnego zagubienia w medialnym chaosie. Chcą przypomnieć sobie, przeżyć, wejść w paschalne doświadczenie. Bo to jest wejście w doświadczenie, a nie jedynie pobożna gadanina. To nie są tylko słowa! Mamy do dyspozycji nowoczesne środki przekazu i giniemy w gadulstwie. A tu jest przeżycie, doświadczenie. „Człowiek – przypominała Aniela z Foligno – kocha tak, jak widzi”. To klucz franciszkańskich wizualizacji…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz