Oto mój sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. (…) On przyniesie narodom prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. Ja, pan, powołałem cię słusznie, ująłem cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności. Iz 42,1-7
Któż kocha ciemność, jeśli nie ten, kto ma coś do ukrycia? Któż zamyka oczy, jeśli nie ten, którego światło razi? Komu nie jest potrzebny Pasterz, który będzie obok, chociażbyś „przechodził przez ciemną dolinę”? Wystarczyłoby, żeby Jezus przyszedł na ziemię i zmarł na krzyżu. Dzieło zbawienia zostałoby dokonane. A przecież „wykonało się” o wiele więcej: stał się światłością dla narodów, otwierał oczy niewidomym, a zniewolonym przywracał wolność. Nadłamane trzciny uzdrawiał, nikłe płomienie podsycał.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.