O Wielkiej Sobocie nie da się za dużo napisać. Przy grobie się milczy, ewentualnie płacze lub modli. Śmierć jest tajemnicą, także śmierć Jezusa.
Za zasłoną grobowej tablicy lub kamienia rozpościera się świat nieprzenikniony. Adorujemy Najświętszy Sakrament przy symbolicznym Bożym grobie. Monstrancja jest przesłonięta białym welonem. To wymowny symbol. Wpatrujemy się w Hostię, wierząc, że za zasłoną sakramentu jest Miłość potężniejsza niż śmierć. Ale ciemności śmierci są wciąż obecne w życiu ludzi, w życiu każdego z nas. Światło nadziei rodzi się w mroku, pośród naszych smutków, lęków, frustracji i fobii.
Wieczorem po zmroku zaczyna się w kościołach celebracja zmartwychwstania, czyli rezurekcja. Wschodzi Niedziela Wielkanocna. Przed kościołem rozpalamy ognisko. Święcimy ogień i paschalną świecę. Do ciemnego kościoła wnosimy paschał zapalony od poświęconego ognia. Ilekroć jako celebrans niosę tę zapaloną świecę przez główną nawę świątyni, zawsze towarzyszy mi niepokój, czy ten malutki płomień nie zgaśnie, czy nie zagasi go przeciąg albo czy knot nie okaże się zbyt słaby. Nasza nadzieja opiera się na zwycięstwie Chrystusa, na Bogu i Jego miłości, a więc ma solidne podstawy, ale my, ludzie, jesteśmy tak słabi, tak krusi, że ten wielki ogień nadziei płonie w nas jak mały płomyczek. Tak łatwo zgasić nadzieję w sercach ludzi. Tyle wokół nas i w nas ciemności. Także w Kościele. Tyle pytań bez odpowiedzi, tak wiele zgiełku, tyle pychy. Dobrą Nowinę o zmartwychwstaniu opowiada hymn Exsultet. Przepiękny poetycki tekst sławiący tajemnicę „błogosławionej nocy”, gdy w grobie narodziło się życie. Niełatwo bez pomyłki zaśpiewać tę pieśń, wykonywaną tylko raz w roku. Niełatwo ogłaszać zwycięstwo Jezusa, gdy wydaje się, że Jego „drużyna” przegrywa w naszym świecie. Tak często my, księża, fałszujemy, nie dorastamy do roli nam wyznaczonej. Ale Jezus Zmartwychwstały nie ukazał się możnym tego świata, nie pojawił się w Sanhedrynie, na środku świątyni w dniu święta. Ukazał się najpierw nawróconej grzesznicy Magdalenie, a potem wystraszonym, wątpiącym apostołom. Zero triumfalizmu. Tak działa miłość.
Maria Magdalena szukała Jezusa nawet po Jego śmierci. I dlatego stała się pierwszym świadkiem zmartwychwstania. Misterium paschalne ma moc przemiany grzeszników w świętych. Jan pisze, że Magdalena przy grobie dwukrotnie odwracała się w stronę Jezusa. Gdy obróciła się po raz pierwszy, zobaczyła Zmartwychwstałego, ale Go nie rozpoznała. Gdy usłyszała swoje imię wypowiadane przez Jezusa, obróciła się po raz drugi – i wtedy Go poznała. Nasz pierwszy zwrot ku Jezusowi polega na tym, aby przyjść podczas Triduum do świątyni. Być obecnym ciałem, ofiarować swój czas, skupienie, modlitwę. Konieczne jest jednak drugie, wewnętrzne, zwrócenie się ku Jezusowi. Można widzieć liturgię jako zespół symboli, znaków, śpiewów, modlitw. Rzecz w tym, by za zasłoną znaków, a zwłaszcza znaku chleba, odkryć realną obecność Zmartwychwstałego. On woła nas po imieniu i prosi, aby zanieść innym prawdę o tym, że On żyje. Głosić wszystkim, którzy zwątpili lub jeszcze nie odkryli, jak wielkim cudem jest życie oparte na Jezusie.