Fabuła tego filmu nie jest specjalnie oryginalna, raczej z gatunku tych „gdzieś to już widziałem”.
Peter, człowiek sukcesu (Hugh Jackman) ma piękną żonę (Vanessa Kirby), ślicznego bobasa, apartament na Manhattanie i widoki na karierę polityczną. Co pójdzie nie tak? W końcu „Syn” jest dramatem. Otóż powraca poprzednie życie Petera – dawna żona i nastoletni syn, Nicholas, który jest nieszczęśliwy, wagaruje, zamknął się w sobie i jedyną szansę na wyjście z dołka upatruje w przeprowadzeniu się do taty. Ten nie może odmówić, także dlatego, że sam kiedyś został odtrącony przez egoistycznego, twardego ojca (znakomity Anthony Hopkins). Na początku wszystko idzie dobrze, a przynajmniej tak się wydaje. Po kilku nieporozumieniach udaje się zbudować sympatyczne relacje w patchworkowej rodzinie, Nicholas wraca do szkoły, ma przyjaciół, odbywa męskie rozmowy z tatą… Niestety to wszystko starannie wyreżyserowana przez chłopca „ściema”. Problemy powracają ze zdwojoną siłą i wszystko zmierza do katastrofy.
Tak, to jest film o depresji nastolatków, temat gorący, ważny, przedmiot debaty publicznej w wielu krajach, także w Polsce. Sęk w tym, że nie jest to arcydzieło, mimo pierwszoligowej obsady i faktu, że reżyser, Florian Zeller, odniósł wielki sukces poprzednim oscarowym filmem „Ojciec” (także z Anthonym Hopkinsem), poruszającym równie ważny problem społeczny, osób cierpiących na demencję. „Syn”, choć przyjęty owacyjnie na festiwalu w Wenecji, został zdruzgotany przez krytykę, skądinąd słusznie, bo faktycznie przy takim temacie najgorszą rzeczą jest sztuczność – szeleszczące papierem dialogi, nieprzekonujący Hugh Jackman, do bólu przewidywalny scenariusz. Ale mimo tego film przyciągnął do kin na całym świecie sporo widzów, a teraz zdobywa kolejnych na platformach cyfrowych. O czym to świadczy?
Przede wszystkim o wadze tematu. Depresja wśród nastolatków budzi powszechny niepokój, pewnie dlatego, że wciąż nie jest postrzegana jako choroba. Nadal wielu rodziców, pedagogów, rówieśników bagatelizuje niepokojące symptomy – złe nastroje, ucieczkę w samotność, nieumiejętność radzenia sobie z najmniejszymi nawet problemami. Nieracjonalne zachowanie, konfabulacje i unikanie kontaktu z bliskimi utrudniają właściwą diagnozę, prowadzą do irytacji wśród dorosłych i wyboru złej strategii postępowania z nastolatkiem. I wszystko to mamy pokazane w filmie. A jeśli tak, to cel, jakim jest wywołanie refleksji, może nawet korekta owej złej strategii we własnym życiu rodzinnym – został osiągnięty. Jeśli tak, to można przymknąć oko na braki warsztatowe i polecić film, zwłaszcza rodzicom i wychowawcom.
Piotr Legutko