Dziś mija 30. rocznica śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego. „Takiego Ojca, pasterza, prymasa Bóg daje raz na 1000 lat” – mówił o nim Jan Paweł II.
Jakim był człowiekiem Prymas Tysiąclecia?
Kard. Wyszyński był człowiekiem przebaczenia i uważał, że „nie ma takiej krzywdy, której by nie można przebaczyć”. Prymas do końca życia pozostał wierny wezwaniu św. Pawła, by „zło dobrem zwyciężać”. Uważał też, że należy bronić swoich praw, ale nigdy za wszelką cenę, aby poza sprawiedliwością było też miejsce na miłosierdzie. Trzeba powstrzymać się od wyrokowania, oskarżania i krytyk. W innym miejscu napisał: „Jak najmniej się bronić! W ogóle się nie bronić. Nie polemizować w obronie własnej! Szkoda czasu na obronę siebie”. „Wystarczy mieć tylko jedną cnotę – miłość, a można się nie martwić o wszystkie inne” – napisał kard. Wyszyński („Druga Kromka Chleba”, Warszawa 2001).
Prymas wymagał od samego siebie i taką postawę polecał wszystkim. Uważał, że nie należy brnąć bezkrytycznie w tzw. „nowoczesność”, która podaje się wszelkim zachciankom. „Trzeba umiejętnie czerpać z doświadczeń przeszłości” („Jedna jest Polska”, Warszawa 1998). „Od siebie należy wymagać najwięcej i nie opuszczać rąk” – pisał. Uważał, „że sztuką jest umierać dla Ojczyzny, ale największą sztuką jest dobrze dla niej żyć”. Do wytrwałej pracy zachęcał i sam dawał tego przykład – pracował ponad siły i podkreślał, że siłę czerpie modlitwy, a bez Maryi nie mógłby wykonać tego wszystkiego, co zdołał wykonać w swoim życiu.
Był człowiekiem głębokiej wiary. Uważał, że „nie wystarczy w Boga wierzyć, ale trzeba jeszcze Bogu zawierzyć”. Wiedział, że należy zerwać z błędem ateizacji i bronić życia! Do świętości nie jest wymagane zrozumienie wszystkiego, „wystarczy, że wszystko co Bóg daje kochasz” – powtarzał kard. Wyszyński. Dla Prymasa całe życie było Wielkim Piątkiem, co sam wyznał. Mimo to uważał, że chrześcijaństwo jest religią radości.
W trudnym czasie uwięzienia wołał do Maryi: „Jeśli Ci to potrzebne, zabij mnie, byleby tylko Kościół w Polsce i Naród był wolny, żył i pracował dla Twojej chwały”. Prymas dał dowód swego pełnego poddania się woli Bożej, a jednocześnie swej wielkiej i heroicznej miłości do Kościoła i narodu polskiego. Uważał, że „Bóg ma prawo wymagać od nas wszystkiego i trzeba to dać z miłością i spokojem”.
Jan Paweł II chciał jego beatyfikacji
Pewność całkowitego zawierzenia kard. Wyszyńskiego miał Jan Paweł II, który zainspirował rozpoczęcie jego procesu beatyfikacyjnego, który na etapie diecezjalnym rozpoczął się 20 maja 1983 r., a zakończył 6 lutego 2001 r.
Akta zebrane w toku procesu – w sumie 37 tomów – wraz załącznikami (książkami, artykułami autorstwa kandydata na ołtarze) zostały przekazane do watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Obecnie trwa drugi rzymski etap procesu, czyli prace nad udowodnieniem heroiczności cnót. Przygotowywany jest dokument zawierający życiorys kandydata na ołtarze tzw. „Positio”.
Zakończenie procesu wymaga potwierdzonego przez teologów i lekarzy cudu za wstawiennictwem kard. Wyszyńskiego. Teraz błogosławiony Jan Paweł II może wspierać nasze modlitwy o beatyfikację Sługi Bożego, kard. Stefana Wyszyńskiego.