„Dziennik pocieszenia” Wojciecha Bonowicza to opowieść o skupieniu się na tym, co na pierwszy rzut oka wydaje się drobnostką, a okazuje się cudem.
Otwieram tę książkę i od razu natrafiam na takie słowa: „Piszę ten dziennik pocieszenia, bo wiem, że Ci smutno. Bo wstałaś lub wstałeś z dziwnym ciężarem w sercu i nie wiesz, jak się go pozbyć ani co zrobić z rozpoczynającym się dniem. Bo trzeba żyć – chcesz żyć, lubisz żyć – a tak trudno się tego życia podjąć. Bo wiesz, że dzień sam Tobą pokieruje, ale to nie usunie ciężaru i nie rozproszy smutku. Piszę ten dziennik pocieszenia, bo nie mogę Cię przytulić. A wiem, że smutek, ciężar, niepokój mogą być większe niż siły, które mamy w pojedynkę. Kiedy się przytulamy, ciężar rozkłada się na dwa i może się okazać ciężarem do udźwignięcia. Są rzeczy, których ciało potrzebuje bardziej niż słów. Ale to nie znaczy, że słowa są bezsilne. Słowa też mogą obejmować, przygarniać; wtedy, gdy spotkanie jest niemożliwe, słowa zastępują ręce. Piszę ten dziennik pocieszenia, ponieważ sam pocieszenia potrzebuję”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz