Pretekst zdrowia

Zdrowie to tak pojemny temat, że można w nim zmieścić nawet promocję patologii.

W styczniu Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec napisał list. „Szanowna Pani Ministro” – zaczął. „Ministrą” jest Barbara Nowacka, szefowa resortu edukacji. Pan rzecznik zwrócił się do niej z prośbą „o rozważenie możliwości wprowadzenia do programu nauczania szkolnego przedmiotu »wiedza o zdrowiu«”. W lutym Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiedziało, że ma w tej kwestii już pewne plany, sugerując, że nie chodzi o osobny przedmiot, lecz poruszenie tych zagadnień podczas lekcji wychowawczych. Z kolei minister zdrowia Izabela Leszczyna powiedziała w czasie konferencji prasowej, że w szkołach będzie edukacja zdrowotna.

W sumie świetnie, czemu nie, prawda? No tak, tylko Rzecznik Praw Pacjenta w liście do „ministry” nadmienił, że „edukacja zdrowotna pozwoli także na poruszenie takich tematów jak seksualność człowieka, profilaktyka związana ze zdrowiem psychicznym, szacunek dla osób LGBT i ich seksualności”.

To imponujące, jak rzecznik czyta w myślach „ministry”. Ona kombinuje, jak tu oświecić to zapyziałe społeczeństwo, a on buch – i proszę: jest propozycja.

No dobrze, ale co ideologia LGBT ma wspólnego ze zdrowiem? Chyba to, że sprzeciw wobec tezy, iż płci jest wiele i że małżeństwo z płcią nie musi mieć związku, może się dla oponenta okazać bardzo niezdrowy. I niech się tego małolaty nauczą, bo w innym wypadku będzie, że nie szanują ludzi.

I tak zaczyna się genderowa indoktrynacja dzieci i młodzieży w szkołach. Wchodzi powoli, żeby się rodzice nie zorientowali, że ich konstytucyjne prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami stanie się tak teoretyczne jak ostatnio sama konstytucja.

Czy ktoś się łudzi, że skończy się na pogadankach podczas lekcji wychowawczej? Dalszy bieg wypadków można przewidzieć z niemal stuprocentową pewnością: z początku będą pogadanki, ale później powstanie podstawa programowa, zostaną opracowane podręczniki i będzie z tego kolejny przedmiot, zawierający wreszcie wytęsknioną „edukację seksualną” według jedynie słusznego modelu zachodniego.

Na razie niech się małolaty cieszą, że nie będzie zadań domowych, że podstawa programowa będzie szczuplejsza, że lektur mniej. Potem w to miejsce wstawi się nowe lekcje, ale nie będzie się na nich przekazywać wiedzy, lecz ideologię. I nie będzie to już przedmiot zależny od decyzji rodziców, tylko obowiązkowy, przed którym nie pomoże nawet ucieczka z dziećmi do szkół katolickich.

Przesada? Problem w tym, że kiedy się okaże, że jednak nie przesada, niewiele już będzie się dało zrobić. Teraz jest czas, żeby wybić decydentom takie pomysły z głowy, a dzieci nie pozwolić bałamucić – choćby tylko na lekcjach wychowawczych.


KRÓTKO:

Dwie matki

Naczelny Sąd Administracyjny odmówił zgody na umieszczenie w dowodzie osobistym dziecka „dwóch matek” w miejsce prawdziwych rodziców. Ogłoszony wyrok podtrzymuje decyzję sądu pierwszej instancji z roku 2020. Sprawa ciągnie się od 8 lat, gdy aktywiści LGBT zażądali od USC wpisania do aktu urodzenia dwóch kobiet. W 2016 r. nie zgodził się na to Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, a 4 lata później Naczelny Sąd Administracyjny. Istotę rzeczy oddało stwierdzenie WSA, który orzekł, że „w polskim porządku prawnym nie jest w ogóle możliwe uznanie za rodzica osoby tej samej płci co rodzic biologiczny”. Proste, logiczne, zgodne z prawem naturalnym. Dlatego przeciwnicy nie odpuszczą.

Oszczędność

Według najnowszych danych belgijskiej Federalnej Komisji ds. Kontroli i Oceny Eutanazji w kraju tym wykonano w 2023 r. 3423 eutanazje. W stosunku do roku poprzedniego oznacza to wzrost o 15 proc. Eutanazja w Belgii jest dziś przyczyną 3,1 proc. wszystkich zgonów (w 2022 roku było to 2,5 proc.). Jeszcze gorzej jest w Holandii, gdzie eutanazja staje się sposobem pozbywania się problemów. Modna jest eutanazja małżeńska. W lutym w ten sposób zszedł z tego świata były premier Holandii Dries van Agta razem ze swoją żoną Eugenie. Pochwalny sposób informowania o tym jest w istocie reklamą takiego „rozwiązania”. Wiadomo, zabicie zamiast leczenia to duża oszczędność.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak