Jezus piętnuje taki gniew, który powoduje, że w swoim sercu niszczymy konkretną osobę; że ona przestaje dla nas istnieć.
Niedawno w liturgii czytaliśmy fragment Kazania na Górze, w którym Jezus mówi do tłumów: „Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: »Raka«, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: »Bezbożniku«, podlega karze piekła ognistego” (Mt 5,22). Słyszałem wiele błędnych wyjaśnień tej Ewangelii. Podobny problem mają kaznodzieje ze słowami Jezusa o nadstawianiu drugiego policzka (por. Mt 5,39) oraz o upomnieniu braterskim (por. Mt 18,15). Fragmenty te często są wykorzystywane do szantażu moralnego, do powstrzymywania słusznej krytyki publicznych błędów, ponieważ „nie wolno się gniewać na brata”, „najpierw trzeba powiedzieć w cztery oczy” itp.
Najlepszym interpretatorem słów Jezusa jest On sam, dlatego spójrzmy na Jego zachowanie. Czy Jezus nigdy się nie gniewał? Czytamy przecież, że zrobił bicz ze sznurków i powyganiał przekupniów. Czy nigdy nikogo nie wyzwał? Wielokrotnie grzmiał na faryzeuszy: „głupi i ślepi” (Mt 23,17), „obłudnicy” (Mt 23,13), „macie diabła za ojca” (J 8,44). Apostołowie również nie stronili od trudnej prawdy. Święty Paweł przestrzegał przed fałszywymi braćmi, a św. Jan – przed antychrystami. Odbiorcy ich listów musieli wiedzieć, kogo apostołowie mają na myśli. Czy więc sam Syn Boży i Jego uczniowie zasługują na karę piekła ognistego?
W Kazaniu na Górze chodzi o coś innego. Jezus zaczyna swoją wypowiedź: „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: »Nie zabijaj!«. (…) A Ja wam powiadam…”. Nauczyciel pokazuje, że grzech dokonuje się na poziomie serca. Oznacza to – po pierwsze – że decyzja podjęta w sercu już jest grzechem, nawet jeśli grzeszny czyn nie dojdzie do skutku. Po drugie, Jezus piętnuje taki gniew, który powoduje, że w swoim sercu niszczymy konkretną osobę; że ona przestaje dla nas istnieć. Kazanie na Górze nie jest o tym, że mamy wyzbyć się emocji, milczeć i obojętnie patrzeć na szerzący się grzech, który zawsze rani całą wspólnotę. Tu chodzi o wejście na wyższy poziom: by nawet wyrażając słuszny gniew, swoje serce zostawić otwarte na obłudników i głupców.
o. Wojciech Surówka