Uzgodniliśmy, że dobrze by było jak najszybciej zorganizować w Sejmie rodzaj "okrągłego stołu", by eksperci, rolnicy, politycy i przedstawiciele rynku rolnego mogli rozmawiać w sposób ciągły - przekazał marszałek Sejmu Szymon Hołownia po spotkaniu z przedstawicielami protestujących rolników.
We wtorek w Warszawie trwa protest rolników. Do Sejmu weszła delegacja protestujących, która spotkała się z marszałkiem Sejmu Szymonem Hołownią. Rolnicy przyszli na spotkanie z urną, która - jak mówili dziennikarzom - jest symbolem upadku polskiego rolnictwa. Następnie protestujący udali się pod Kancelarię Premiera.
Hołownia podkreślił na wtorkowym briefingu w Sejmie po spotkaniu z protestującymi, że delegacja rolników była liczna, a w jej skład weszło kilkunastu przedstawicieli organizacji rolniczych, reprezentujących szerokie spektrum rolniczych problemów.
Według marszałka Sejmu rolnicy na spotkaniu podnosili trzy podstawowe postulaty. Jak relacjonował, pierwszy z nich to "wstrzymanie szkodliwych rozwiązań Zielonego Ładu". "Nie całych rozwiązań Zielonego Ładu, ale tych szkodliwych, (...) które - zdaniem rolników - doprowadzają do tego, że ich gospodarstwa stoją na krawędzi upadku" - dodał.
"Drugi postulat to rozwiązanie problemu nadmiarowej obecności na rynkach europejskich, w tym na rynku polskim, towarów rolnych spoza UE" - powiedział marszałek Sejmu. Podkreślił, że rolnikom nie chodzi tylko o produkty ukraińskie, ale też np. o zboże rosyjskie. Zdaniem Hołowni ten problem jest realny i trudny do rozwiązania.
Trzeci postulat, jak relacjonował marszałek, dotyczy zapewnienia ciągłości produkcji zwierzęcej w rolnictwie.
"W toku rozmowy uzgodniliśmy chyba w zasadzie jedno i to jest chyba podstawowe osiągnięcie tej godziny - że dobrze by było jak najszybciej zorganizować w jakimś miejscu, takim jak Sejm, które daje taką możliwość rodzaj +okrągłego stołu+, w którym eksperci, rolnicy, politycy będą rozmawiać, ale też może przetwórcy, przedstawiciele w ogóle rynku będą rozmawiać ze sobą w sposób ciągły" - powiedział.
Jak zauważył, chodzi o to, by "po kilku miesiącach, może kilkunastu miesiącach wspólnej pracy okazało się, że nie trzeba już raz do roku organizować wielkich protestów, tylko że wszyscy usłyszeli się wcześniej i naprawdę wiedzą, co ta druga strona próbuje robić, żeby sprostać rzeczywistości".
Hołownia podkreślił jednocześnie, że to "nie ma być miejsce, na którym pobijemy sobie pianę", tylko forum ciągłej rozmowy. Podkreślił, że chodzi o rozmowę o tym, jak "poukładać" to trudne zagadnienie, jakim jest obecnie produkcja bezpiecznej dla konsumentów żywności na odpowiednim poziomie, jednocześnie opłacalnie dla rolników. Według Hołowni powinno się podczas tych rozmów poruszyć kwestie tego, co można zrobić w tej sprawie na poziomie UE i na poziomie krajowym.
Wśród innych kwestii omówionych na spotkaniu Hołownia wymienił m.in. ceny energii w związku z ogrodnictwem szklarniowym i sprawy związane z łowiectwem.
Hołownia zapewnił też, że wszystkie postulaty, które złożyła delegacja protestujących rolników zostały przyjęte. Oświadczył, że złożył rolnikom obietnicę, że zgłoszone przez nich problemy będą rozwiązywane, choć - jak zastrzegł - "odkręcanie pewnych decyzji, które zostały podjęte w UE, zajmie tygodnie".
Marszałek nie wykluczył, że "być może unijna biurokracja pewne rzeczy robi po łebkach, nakładając na rolników nadmierne obciążenia". Wskazał, że jeśli rolnik ma być zobowiązany np. do ugorowania, tworzenia miedz czy małej retencji, to powinien otrzymywać na to dopłaty, a system dopłat unijnych - jak powiedział - nie działa jak należy i musi zostać przejrzany.
Hołownia dodał, że w UE powinien zostać stworzony mechanizm, który pozwoliłby skupić nadwyżki żywności z rynku i przekazać je np. krajom Afryki, co - jego zdaniem - zmniejszyłoby falę emigracji i zwiększyło opłacalność produkcji rolnej.
Marszałek pytany, czy jest szansa, że jakiekolwiek decyzje w sprawie rolników zostaną podjęte do 28 marca, kiedy ma się odbyć spotkanie z ukraińskim rządem odparł: "Mam nadzieję".
"Wiem, że te prace trwają w Komisji Europejskiej w zasadzie non stop, że tam nasi przedstawiciele są naprawdę bardzo aktywni. Tylko drodzy państwo, my jesteśmy w sytuacji w jakiej jesteśmy, (unijny komisarz ds. rolnictwa - PAP) Janusz Wojciechowski się na coś pozgadzał, rząd PiS-u się na coś pozgadzał. I my naprawdę nie zaczynamy z czystą kartą od samego początku, gdzie możemy przewrócić stronę w zeszycie i powiedzieć - dobra to teraz jedziemy na czysto. Nie. To były lata, to były miesiące zaniedbań" - powiedział marszałek.
Hołownia podkreślił, że nie jest to zwalanie winy na poprzedników. "To jest bilans otwarcia. I ten bilans otwarcia bardzo wyraźnie mówi, że ludzie, którzy byli odpowiedzialni za bezpieczeństwo żywnościowe Polski są głównymi współsprawcami tego wzburzenia, które dzisiaj na ulicach obserwujemy" - zaznaczył marszałek Sejmu.
Według niego, "odkręcanie czegoś, co było psute przez wiele miesięcy, może zająć więcej niż tydzień, dwa tygodnie, czy pięć tygodni". "Więc ja żadnych gwarancji - tym bardziej, że nie jestem rządem - składał nie będę, bo byłoby to nieuczciwe wobec protestujących. Natomiast ze swojej strony zrobię co mogę, żeby cały czas przypominać o tym - i chyba nawet nie trzeba tego robić - rządowi, że mamy sprawę do załatwienia, że to jest pilne" - powiedział. Marszałek wyraził też nadzieję, że "w ciągu tych kilku tygodni będziemy w stanie na stole mieć podane, tutaj w Sejmie zaprezentowane, pierwsze konkrety w tej sprawie".
Hołownia poruszył także na konferencji sprawę pojawienia się barierek przed Sejmem. "Barierki przed Sejmem zniknęły na dobre odkąd zaczęliśmy tutaj wraz z nową większością pracować. Natomiast będą pojawiały się zawsze, kiedy w grę będzie wchodziło realne bezpieczeństwo ludzi biorących udział w protestach" - podkreślił.
"Robiliśmy wszystko, żeby tych barierek tu nie było, niestety wczoraj policja zwróciła się do Kancelarii Sejmu prosząc o możliwość jednak zainstalowania tych barierek w związku z sygnałami o możliwych prowokacjach" - dodał Hołownia.