„Kiedy ranne wstają zorze”.Taki śpiew budził garnizony rozsiane po całej Polsce. Armia II RP doceniała rolę wiary w wychowaniu żołnierza, niezależnie od wyznania. Kapelan i modlitwa dla wielu były ratunkiem, gdy przyszło zdać najtrudniejszy egzamin w warunkach wojennych.
Ustawieni w dwuszeregu żołnierze słyszą komendę: „Do modlitwy”. Zdejmują nakrycia głowy i zaczynają śpiewać: „Kiedy ranne wstają zorze”. Po modlitwie ruszają do śniadania i apelu porannego. Dzień kończy się podobnie. Grajek trąbką zwoływał wszystkich na apel wieczorny, po nim odśpiewywano „Wszystkie nasze dzienne sprawy” i żołnierze udawali się na spoczynek. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, przedwojenne wojsko było mocno rozmodlone. Zarówno księża uczestniczyli w ważnych uroczystościach wojskowych, jak i wojsko nadawało odpowiednią oprawę uroczystościom kościelnym. Dbano, aby żołnierz wyrwany ze swojego środowiska, rodziny, rzucony w nowy świat rozkazów i obowiązków, mógł praktykować życie religijne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.