Pamięć, o którą musimy zadbać, to jedyny sposób, byśmy wiedzieli, że mamy jakąś tożsamość. Bo tożsamość jest matką wspólnoty.
Niepostrzeżenie 18 lutego minęła 650. rocznica urodzin królowej Jadwigi z rodu Andegawenów. Przyszła święta, jako koronowany król Polski, poślubi w wieku 12 lat Jogailę, litewskiego księcia, który na chrzcie przed ślubem otrzyma imię Władysław. Ich związek stanie się spoiwem wielkiej unii wschodniej Europy na następnych 410 lat.
Jadwiga, córka Ludwika Węgierskiego, urodziła się w 1374 roku. W związku z tymi urodzinami wydany został w tym samym roku, 17 września, fundamentalnie ważny dla polskiej wspólnoty przywilej koszycki. Ludwik panował w Koronie Polskiej na zasadzie umowy z ostatnim z dynastii Piastów królewskich – Kazimierzem Wielkim. Chcąc utrzymać panowanie rodu w Krakowie i zapewnić tron jednej z córek, potrzebował on zgody wolnych ludzi w Polsce. Dlatego wydał przywilej koszycki – rodzaj umowy z obywatelami. Jej istotą było wskazanie granic obowiązków obywateli wobec państwa. Wyznaczały je stały, płaski podatek (dwa grosze od uprawnego łanu w majątku szlacheckim) oraz obowiązkowy udział w obronie Rzeczypospolitej. Odtąd jeśli państwo będzie chciało zwiększyć podatek, musi prosić o zgodę obywateli. Istotą naszej wolności jest to, że zależy od nas, od nikogo z zewnątrz, spoza naszej wspólnoty obywatelskiej. I tego musimy bronić. Kto wstydzi się Polski, uchyla się od obowiązku jej obrony – nie może korzystać z jej praw i wolności. Przywilej koszycki zarazem otwierał w Polsce drogę do władztwa kobietom, ostatecznie Jadwidze, a potem następnym wielkim Polkom w naszej historii. Dlatego również powinien być pamiętany, bo od niego zaczyna się wspólnota współdziedziców i współdziedziczek tego wielkiego dobra, które tworzy Rzeczpospolita – Polska.
Jeszcze „okrąglejsze” dwa jubileusze hucznie powinniśmy upamiętnić w przyszłym roku. 10 kwietnia 2025 roku przypadnie 500. rocznica hołdu pruskiego, ważnego symbolu chwały Rzeczypospolitej. Osiem dni później powinniśmy obchodzić 1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego, czyli milenium pełnej suwerenności Polski. Nie wolno nam o tych rocznicach i o ich współczesnym znaczeniu zapomnieć.
To wezwanie do poszanowania, do odnawiania pamięci – która pozwala nam zachować świadomość tego, kim jesteśmy, co dziedziczymy i jakie stąd wynikają dla nas obowiązki – brutalnie zderza się z rzeczywistością współczesną, w której wymazywacze tej pamięci wydają się znów być górą. W każdym razie pracują wytrwale i mają do tego od ostatnich wyborów w naszym kraju dodatkowe narzędzia. Ministerstwo Edukacji właśnie „modyfikuje” (tak się to wymazywanie nazywa) listę lektur oraz treści obowiązkowe w podstawie programowej szkół. Przypomnijmy, że np. przy zapisie: „[uczeń] charakteryzuje różne postawy polskiego społeczeństwa wobec polityki okupantów” usunięto przykłady Witolda Pileckiego i św. Maksymiliana Kolbego; przy zapisie: „przedstawia i omawia działania rządu Rzeczypospolitej Polskiej wobec tragedii Zagłady” usunięto jego dalszą część: „z uwzględnieniem misji Jana Karskiego i roli »Żegoty«”. Z listy osób i wydarzeń, o których uczeń pierwszych lat nauczania historii powinien umieć opowiedzieć, usunięto: Zawiszę Czarnego, zwycięstwo grunwaldzkie, przeora Augustyna Kordeckiego, hetmana Stefana Czarnieckiego, Danutę Siedzikównę „Inkę”. Z tematu „Polska w okresie wczesnopiastowskim” wykreślono „dokonania Bolesława Krzywoustego” i „konflikt z Cesarstwem Niemieckim”; z tematu „Polska w okresie rozbicia dzielnicowego” wykreślono obowiązek „umieszczenia w czasie wydarzeń związanych z relacjami polsko-krzyżackimi”, jak również „rolę władców piastowskich (ze szczególnym uwzględnieniem roli Władysława Łokietka) oraz Kościoła” w procesie zjednoczenia. Jeśli chodzi o wspomniane tutaj czasy Ludwika i Jadwigi, wykreślono (co za czujność cenzorska!) „związki Polski z Węgrami”; w wieku XVI usunięto „charakterystykę polityki zagranicznej ostatnich Jagiellonów, ze szczególnym uwzględnieniem powstania Prus Książęcych”. A więc ani hołdu pruskiego, ani Jadwigi i jej ojca Ludwika, o przywileju koszyckim nie mówiąc – już nie musimy pamiętać…
To oczywiście tylko chronologiczny początek egzekucji na polskiej pamięci. Im bliżej naszych czasów, tym zmiany są bardziej drastyczne. Dodajmy tylko, co ma zniknąć z listy lektur obowiązkowych: m.in. Kronika Galla, Pamiętniki Paska, „Hymn do miłości ojczyzny” Krasickiego, „Konrad Wallenrod” Mickiewicza, „Nie-Boska komedia” Krasińskiego, „Rozdziobią nas kruki, wrony” Żeromskiego, „Chłopi” Reymonta, Nowakowskiego „Raport o stanie wojennym”, „Droga donikąd” Mackiewicza.
Droga donikąd jest w tym wymazywaniu wyraźnie wytyczona. Pamięć, o którą musimy tym bardziej zadbać, to jedyny sposób, byśmy wiedzieli, że jesteśmy skądś, że mamy jakąś tożsamość. Bo – jak napisał mądry mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem (oczywiście pominięty w nowej podstawie programowej): tożsamość jest matką wspólnoty.
Andrzej Nowak