Na dwóch stolarskich koziołkach leży obdrapana i popękana drewniana figura Chrystusa o długości około półtora metra. Została ściągnięta z krzyża, ale tylko „na chwilę”. Za kilka miesięcy na niego wróci, choć już nie taka sama.
Zamknięte w drewnianej rzeźbie ciało jest powyginane, w boku zamierzona przez artystę dziura, z której „wypływają” misternie wykonane strużki i krople krwi. Ciernie korony niekompletne, pęknięcia drewna na prawej łydce i na głowie, a do tego malutkie dziurki wyżarte przez robactwo. I jeszcze ta twarz – oczy przymknięte i przejmujący ból zatrzymany dłutem artysty. Rąk brak. Zostały oddzielone od reszty postaci. Aż trudno uwierzyć, że da się tak zniszczony krucyfiks doprowadzić do stanu, w jakim był przed wiekami. W pracowni konserwatorskiej Arkadiusza Macieja dzieją się artystyczne cuda.
Na ratunek
Arek renowacją zabytków z obiektów sakralnych zajmuje się od kilkunastu lat. Prowadzi dwie pracownie – w Krakowie i we Wrocławiu. – Celem, który mi przyświeca w prowadzeniu tej działalności, jest nie tylko czysto techniczna naprawa zniszczeń, ale przede wszystkim takie odrestaurowanie rzeźb, obrazów czy ołtarzy, by mogły służyć swojemu pierwotnemu przeznaczeniu – mają pomagać wiernym w modlitwie. Kontemplacja dzieł sztuki ma zbliżać do Boga – wyjaśnia.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Karol Białkowski