Ludzie spragnieni szczęścia sięgają po coraz mniej racjonalne sposoby jego poszukiwania.
Jeden ze studentów należących do duszpasterstwa, którego jestem opiekunem, wybrał się niedawno do empiku, żeby kupić dla swojego kolegi podręcznik do gry w szachy. Gra znana jest ludzkości już od III wieku, więc – jak mniemał – nie powinno być problemu ze znalezieniem książki, która wprowadza w jej arkana. Okazało się jednak, że dział „poradniki” zdominowany jest obecnie przez literaturę zupełnie innego typu. Od zawsze można było tam znaleźć książki, które instruowały nas, jak szczęśliwie żyć, proponując najzdrowsze diety lub pięć sposobów na udany związek. Teraz jednak wskazują inną drogę do szczęścia. Ku zdziwieniu studenta aż dwa regały były zajęte przez poradniki wprowadzające w magię. Jak widać, ludzie spragnieni szczęścia sięgają po coraz mniej racjonalne sposoby jego poszukiwania.
Można wzruszyć ramionami i powiedzieć sobie, że na szczęście katolickie księgarnie i wydawnictwa są dla nas bezpieczne. Niestety nie do końca tak jest. Jakiś czas temu w pewnym katolickim miesięczniku przeczytałem wywiad, w którym rozmówczyni wspomina o pozytywnej roli czarownic w wiejskich społecznościach. Zaciekawiony taką opinią sprawdziłem, kim jest ta osoba. Okazało się, że sama nazywa siebie wiedźmą i zajmuje się stawianiem tarota. Mało tego, jest również organizatorką czarnych marszów i zwolenniczką legalizacji aborcji. Trudno uwierzyć, że redakcja nie sprawdziła, z kim robi wywiad. Być może wyszła z założenia, że magia oraz lewicowy aktywizm to prywatna sprawa ekspertki, która na łamach miesięcznika podzieli się profesjonalną wiedzą na temat sytuacji kobiet. Oczywiście było to błędne założenie, co pokazuje treść wywiadu.
Nie bez powodu Kościół od wieków poucza wiernych, że magia stoi w „poważnej sprzeczności z cnotą religijności”, dlatego należy takie praktyki potępić „tym bardziej wtedy, gdy towarzyszy im intencja zaszkodzenia drugiemu człowiekowi lub uciekanie się do interwencji demonów”. Ale magia stoi też w sprzeczności z rozumem. Dlatego to właśnie wtedy, gdy rozum śpi, budzą się demony.
o. Wojciech Surówka