Bóg wystawił Abrahama na próbę. Zażądał od niego, by złożył w ofierze swojego jedynego syna.
Bóg wystawił Abrahama na próbę. Zażądał od niego, by złożył w ofierze swojego jedynego syna. Abraham zrobiłby to, gdyby w ostatniej chwili Boży anioł go nie powstrzymał. Po co taka próba? Bóg w swojej wszechwiedzy wiedział oczywiście, jak postąpi jego wybraniec. Chodziło o to, by on sam wzmocnił się w swoim zaufaniu wobec swego Pana Boga. Decyzja o spełnieniu przerażającego żądania musiała Abrahama wiele kosztować. Ale dzięki niej przekonał się, że aż takiej ofiary Bóg nie żąda; nie domaga się od człowieka czegoś, co byłoby wielkim złem. To wzmocniło zaufanie Abrahama i wzmacnia naszą ufność w dobre intencje Boga.
Scena ta ma znacznie mocniejszą wymowę, gdy czytać ją w kontekście historii życia Abrahama. Usłyszał on od Boga, że ma opuścić Charan i udać się do Kanaanu, gdy był już starym człowiekiem – miał 75 lat. Bóg obiecał Mu wtedy liczne potomstwo. Choć Pan ponawiał swoje obietnice, nic takiego się nie wydarzyło. Owszem, miał dzieci z innymi żonami, ale nie z Sarą – pierwszą, najważniejszą, tą, której dotyczyła obietnica. Izaak, którego Abraham miał złożyć w ofierze, urodził się, gdy ten miał już sto lat. Decyzja, którą musiał podjąć, była więc niezwykle trudna nie tylko ze względu na więzy miłości łączące go z synem, ale także dlatego, że przekreślała nadzieję, że Boże obietnice się spełnią.
A w kontekście historii zbawienia? Przed tygodniem usłyszeliśmy, że po potopie Bóg zdecydował się nie walczyć już z grzechem przemocą. Że wynikłe z braku zaufania do Niego nieposłuszeństwo Adama i Ewy, które zaowocowało trapiącym ludzkość grzechem pierworodnym, zdecydował się naprawić inaczej. Historia Abrahama pokazuje jak – odbudowaniem zaufania do siebie. Najpierw samego Abrahama, a w następnych etapach historii zbawienia, narodu Izraelskiego, a potem, już po chwalebnym zmartwychwstaniu wiernego Mu aż do śmieci Syna, ufnością, jaką będą mieli ci, którzy w Niego uwierzą. Warto zaufać Bogu. On jest dobry, On wie, co robi. Choćby wydawało się, że żąda ofiary stanowczo zbyt wielkiej. Złożona w Nim nadzieja nie okaże się płonna.
Andrzej Macura