Nazwał Gazprom „kieszonkowym przedsięwzięciem Putina”. Próbował obalić tezę, że wojnę z Ukrainą wspiera cały naród rosyjski. To tylko część z licznych powodów, dla których dyktator z Kremla nienawidził Aleksieja Nawalnego. Zamiana kolonii karnej na karę śmierci była kwestią czasu.
p>Parę lat temu Nawalny opublikował dowody na to, że Gazprom jest nie tyle przedsięwzięciem gospodarczym wykorzystywanym do celów politycznych, ile przedsięwzięciem wyłącznie politycznym - bez żadnych korzyści dla rosyjskiej gospodarki. I choć wydawało się, że o Gazpromie już nic nowego powiedzieć nie można, bo wszyscy wiedzieli, że to gospodarcze ramię Kremla, gazowy potentat wykorzystywany w neoimperialnej polityce Rosji, która gazem rozgrywa Europę, to jednak ta informacja okazała się sensacją: oto bowiem okazało się, że Gazprom wcale nie utrzymuje rosyjskiego budżetu przy życiu, tylko wprost przeciwnie – jest dla niej balastem. Tajny – do czasu - raport rosyjskiego Sbierbanku pokazał, że Gazprom w sztandarowych projektach (jak Nord Stream, Nord Stream 2 i inne) przynosi rosyjskiej gospodarce wyłącznie straty, zaś jedynymi ich beneficjentami są podwykonawcy – najczęściej przyjaciele Władimira Putina. Raport był wewnętrznym dokumentem Sbierbanku, ale został opublikowany właśnie przez Aleksieja Nawalnego. Krótko po tym z pracy został zwolniony współautor raportu – Kreml podejrzewał, że to on przekazał Nawalnemu te dane. Ten zaś, publikując raport, napisał, że Gazprom stał się „kieszonkowym przedsięwzięciem” Putina, które „nie służy Rosji ani nawet jego udziałowcom, ale tym, których wybierze prezydent Rosji”. I dalej: „To nie jest żaden błąd w wyliczeniach. Gazprom jest celowo zorganizowany właśnie w ten sposób” - uważał Nawalny. Krótko mówiąc, zadaniem Gazpromu - wręcz programowo - nie jest bycie dochodową firmą, tylko bycie źródłem dochodu dla wąskiej grupy beneficjentów, wśród których dominują objęci zachodnimi sankcjami przyjaciele Putina.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina Zastępca redaktora naczelnego, w „Gościu” od 2006 roku, specjalizuje się w sprawach międzynarodowych oraz tematyce związanej z nową ewangelizacją i życiem Kościoła w świecie; w redakcji odpowiada m.in. za kierunek rozwoju portalu tygodnika i magazyn "Historia Kościoła"; laureat nagrody Grand Press 2011 w kategorii Publicystyka; ukończył socjologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, pracował m.in. w Instytucie Kultury Polskiej przy Ambasadzie RP w Londynie, prowadził również własną działalność wydawniczą.