Umartwienie – to źle brzmi. Kojarzy się z martwotą, a więc ze śmiercią. I prawidłowo, ale to nie my mamy umierać. Ma umrzeć to, co przeszkadza naprawdę żyć.
Andrzej był świadkiem sceny, jaką jego proboszcz urządził parafianinowi. Trafił na to przypadkiem, przechodząc koło kościoła. Był zbulwersowany niegrzecznym zachowaniem duchownego, którego znał jako gorliwego i dobrego duszpasterza. Zamierzał po przyjściu do domu natychmiast powiedzieć o tym żonie. Zanim tam jednak dotarł, przypomniał mu się niedawno zasłyszany fragment z Księgi Syracha: „Posłyszałeś słowo? Niech umrze z tobą! Nie obawiaj się – nie rozsadzi ciebie” (19,10). Wiedział, że to dla niego. Zaczął walczyć z sobą. „Co dobrego z tego będzie? Po co to żonie? Ona puści to dalej, następni przeinaczą, dodadzą swoje i będzie z tego tylko kwas. A ksiądz może miał zły dzień? Może rozmówca go wyprowadził z równowagi? Raz mu się zdarzyło, a będzie się wlokło za nim przez lata. Nic o tym nie wiem, a chcę gadać” – myślał. W drodze zdecydował, że przemilczy tę sprawę. Słowo musiało umrzeć – więc chwilę to bolało, ale zanim doszedł do domu, był już pewien, że to właściwa droga. Biblijny mędrzec miał rację, nie rozsadziło go, za to później dał o tym świadectwo na spotkaniu swojej wspólnoty, co podbudowało słuchaczy.
Niby drobna sprawa, ale z takich na ogół składa się życie. Od tego, jak zareagujemy na to, co uznajemy za palącą potrzebę, może zależeć bardzo wiele. Jeśli zgadzamy się, żeby coś, co postrzegamy jako nasze dobro, w nas umarło, jeśli „umartwiamy” to dla większego dobra, to uczestniczymy w tym, czym jest chrześcijańska asceza.
Zauważ, co czyni post
Nadchodziły ostatnie przed męką dni Jezusa. Zbawiciel zapowiedział słuchaczom, co stanie się w przyszłości. Uczniowie usłyszeli o upadku Jerozolimy, zamęcie, prześladowaniach i wojnach, a wreszcie o powtórnym przyjściu Pana. Chrystus kazał czuwać, żeby być gotowym na nadejście królestwa Bożego. Wtedy padły znamienne słowa: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych” (Łk 21,34). Wydawać by się mogło, że niepohamowane jedzenie i picie obciąża żołądek, tymczasem Jezus mówi o sercu. Serce w rozumieniu biblijnym to synonim sumienia, duchowego wnętrza człowieka. Jest więc jakaś zależność między tym, co człowiek robi z ciałem, a tym, jak reaguje dusza.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak
Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.