Anioł, co w locie odsypia, krokodyle łzy i trzy popijające piwo czarty. Zabrnęliśmy do Brna: stolicy usianej winnicami Toskanii Północy, gdzie wśród ociekających moszczem morawskich wzgórz Cyryl i Metody głosili Ewangelię.
Zaczynamy pod krokodylem. Słynny podwieszony na solidnych łańcuchach brneński „smok” zerka z góry na zziębniętych turystów i tłumy studentów aż sześciu tutejszych uczelni wyższych. Groźny drak miał żyć w jamie nad rzeką Svratką. Pozbyto się go podobnie jak ziomka z północy, podrzucając mu barana wypchanego siarką. Kuzyna spod Wawelu rozsadziła woda z Wisły, morawskiego – z lewego dopływu Dyi (dorzecza Dunaju). Smok – krokodyl stał się symbolem drugiego co do wielkości miasta naszych południowych sąsiadów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz